Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
GRUZJA / Od końca listopada w Tbilisi trwają masowe protesty antyrządowe. Powodem jest decyzja prorosyjskiego premiera Irakliego Kobachidze o rezygnacji z dążenia Gruzji do członkostwa w Unii Europejskiej. Demonstracje tłumione są siłą.
Pobicia, aresztowania, policja na ulicach
– Gruzińskim rządem kieruje oligarcha na usługach Rosji. Nie chcemy wracać do czasów Związku Radzieckiego, chcemy integracji z Zachodem. Niestety sytuacja tutaj jest trudna, także dla Polaków biorących udział w demonstracjach – wiele osób jest bitych, codziennie są aresztowania. Nie wiemy, jak to wszystko się zakończy – relacjonuje „Zwrotowi” Anita Ostrowski, mieszkanka Tbilisi polskiego pochodzenia.
„Integracja z UE, mimo jej niedoskonałości, jest lepszym pomysłem niż sojusz z Rosją”
W stolicy Gruzji ostatnio była także nasza redakcyjna koleżanka – Beata Indi Tyrna. Jak widać na poniższych zdjęciach, jeszcze przed największymi protestami na ulice miasta wyjechała policja, widać było też umundurowane oddziały funkcjonariuszy. Fotografie są z 25 listopada, jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji i z 29 listopada rano, gdy protestujących były już tysiące.
– Rozmawiając na miejscu z ludźmi, można zauważyć, że społeczeństwo gruzińskie jest bardzo podzielone. Zarówno zwolennicy UE, jak i przeciwnicy twardo obstają przy swoich zdaniach – te argumenty „za” i „przeciw” są identyczne, jakie padały w Polsce i Czechach. Najrozsądniejszą rozmowę przeprowadziłam z policjantką pracującą przy ochronie lotniska. Twierdziła, że Unia ma swoje wady i niedoskonałości, ale integracja z nią jest dużo lepsza niż sojusz z Rosją. Dodała, że sama chętnie by poszła protestować, ale w pracy jej zabroniono – relacjonuje „Indi”.