Renata Staszowska
E-mail: renata@zwrot.cz
GRÓDEK / W ostatni weekend listopada Gródek po raz drugi ożyje wyjątkowym festiwalem – Fest Outdoor. Miejscowe Koło Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego przygotowało wydarzenie dla wszystkich, którzy kochają góry, wspinaczkę i przygodę. Czeka was solidna dawka emocji i inspiracji: prelekcje podróżników, warsztaty na świeżym powietrzu i niesamowita atmosfera. To festiwal, który łączy ludzi i pasje – dlatego warto spakować plecak i dołączyć do Fest Outdoor.
O szczegóły festiwalu zapytaliśmy Magdalenę Ćmiel, prezes gródeckiego MK PZKO, główną organizatorkę i inicjatorkę tego ciekawego wydarzenia.
Co skłoniło was do organizacji drugiej edycji festiwalu? Jakie były wnioski po zeszłorocznym debiucie?
Spotykania się z ludźmi, którzy mają podobne pasje. Chcemy inspirować, nawiązywać nowe przyjaźnie, zaproponować ludziom w naszym regionie coś nowego. Pierwsza edycja sprawiała nam po prostu frajdę, impreza miała pozytywny rozgłos, dlatego szykowanie kolejnej edycji było dla nas czymś naturalnym.
Jakie nowości czekają uczestników tegorocznej edycji? Czy festiwal zaskoczy nowymi atrakcjami?
Pierwotna koncepcja nie ulega zasadniczym zmianom. Znów stawiamy na polską i czeską gwiazdę sportową i na lokalnych pasjonatów gór, podróżników i ekspertów z zakresu ratownictwa i fizjoterapii. Nie zabraknie oczywiście morsowania, domowej kuchni i gródeckiego rocka. Uważam, że nie zawsze trzeba co roku wymyślać coś diametralnie odmiennego.
Jakie atrakcje cieszyły się największym zainteresowaniem w poprzedniej edycji? Czy wrócą i w tym roku?
Wiadomo, dużym powodzeniem cieszyło się spotkanie z Aleksandrem Lwowem, zdobywcą czterech ośmiotysięczników. To była wyjątkowa prelekcja. Cała sala milczała, wszyscy byli na maksa skupieni, nawet osoby, które na co dzień nie interesują się wspinaczką. Alek był wspaniały, naturalny i dowcipny. Mamy nadzieję, że tym roku znów nas odwiedzi, tym razem jako gość honorowy.
Wspaniałym akcentem były też prelekcje naszych kolegów, którzy mówili o zdobywaniu himalajskiego szczytu Mera Peak czy o wyjeździe skiturowym za koło podbiegunowe. Na ich prelekcje przyszło bardzo wiele osób, przede wszystkim ich bliscy i sąsiedzi. I właśnie to było fantastyczne. Myślę, że tego typu spotkania są wyjątkowe, serdeczne i inspirujące.
Czyli będą i goście z naszego terenu?
Tak, to powód, dlaczego znów zachęciliśmy prelegentów z naszego regionu. Cieszę się, że nasze zaproszenie przyjęli Renia i Henryk Bilanowie, którzy opowiedzą nam o swojej tegorocznej podróży do Peru. Ponadto zaprosiliśmy panów prowadzących schronisko na Skałce, Praszywej i innych. Myślę, że ich doświadczenia i nie tylko wesołe historie mogą być wspaniałym urozmaiceniem festiwalu. Oprócz tego powrócą ratownicy górscy z Wielkiego Połomu, którzy tym razem skupią się na lawinach. Ja opowiem o swoim niedawnym trzytygodniowym trekkingu pod trzeci najwyższy szczyt świata.
Kogo z zaproszonych gości warto szczególnie wyróżnić?
Zdecydowanie himalistów Krzysztofa Wielickiego i Marka Holečka. Uważam, że to taki mały cud, że zapowiedzieli swój udział, że zechcieli odwiedzić małą wioskę na peryferiach i wesprzeć naszą organizację. Kiedy dowiedzieliśmy się, że przyjadą, cieszyliśmy się jak małe dzieci. Ale tak zupełnie szczerze, nie mogę się doczekać na każdy punkt programu. Wiem, że wówczas będę „podróżować” w czasie.
Jakie są Wasze najważniejsze cele przy organizacji festiwalu? Czego chcecie, by uczestnicy doświadczyli lub nauczyli się podczas tego wydarzenia?
Chcemy integrować i inspirować. Pokazywać różne rodzaje ruchu, zachęcać do aktywności i stwarzać miejsce do spotkań, dyskusji, wymiany doświadczeń. W tegorocznej części warsztatowej, która odbędzie się w sobotnie przedpołudnie, nie zabraknie warsztatów nt. oddychania funkcjonalnego i jego wpływie na produkcję energii, praktycznej lekcji nordic walking i oczywiście morsowania w Olzie. Zachęcam zarówno wszystkich zaawansowanych miłośników kąpania w zimnej wodzie, jak i początkujących. Przepiękne miejsce nad rzeką – Bełko – na nas czeka.
Dlaczego według was warto odwiedzić festiwal? Co wyróżnia go na tle innych imprez outdoorowych?
Już w zeszłym roku podkreślałam, że to impreza w klimacie schroniska górskiego. Koleżeńska, otwarta, na luzie. Bez oficjalności. Gości przywitamy kieliszkiem czegoś mocniejszego lub bezalkoholowego, w ofercie kulinarnej nie zabraknie m.in. placków z blachy lub kapuśnicy „pilchówki”, którą można zamówić tylko w Gródku.
Nie znam drugiego takiego festiwalu górskiego, który łączy polskie i czeskie środowisko, lokalną kuchnię i nie wstydzi się gwary, języka, który wynieśliśmy z domu.
Zapraszam w imieniu swoim i całego zespołu organizatorów, który przygotowuje festiwal w swoim wolnym czasie i nieodpłatnie. Już teraz nie możemy doczekać ostatniego listopadowego weekendu.
Komentarze