Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
– Powinna istnieć stabilność i jasna strategia, jak ta współpraca, działalność i opieka powinny wyglądać. Może nadszedł czas na specjalną ustawę lub określenie zasad, które to regulują – odpowiada marszałek Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska na pytanie Haliny Szczotki, czy potrzebna jest strategia współpracy państwa polskiego z rodakami za granicą.
Z pani wypowiedzi i spotkań z Polakami za granicą i z Polonią wynika, że zależy Pani na tym, żeby Senat był opiekunem Polonii. Czy wzoruje się Pani w jakiś sposób na profesorze Andrzeju Stelmachowskim, czy może ma Pani inną, własną wizję wspierania Polonii i Polaków za granicą?
Tak naprawdę to właśnie profesor Andrzej Stelmachowski sprawił, że jednym z zadań Senatu jest opieka nad Polonią. Bardzo mnie to cieszy, bo Senat jest idealnym miejscem do realizacji tego zadania. Zgadzam się z tym, że wsparcie i opieka nad Polonią powinny być bardzo szerokie, sprawowane nie tylko przez izbę wyższą, ale też przez inne organy i instytucje państwowe, odpowiedzialne za konkretne obszary.
Potrzebne jest jednak miejsce, które będzie punktem centralnym, niejako „sercem” spraw Polonii i to właśnie tu w Senacie od bardzo dawna, mimo różnych zawirowań, czujemy się odpowiedzialni za naszych Rodaków za granicą. Poświęcamy dużo czasu na spotkania i rozmowy z przedstawicielami Polonii i Polaków za granicą i będziemy kontynuować te spotkania, nie tylko przy okazji dużych imprez, ale również w codziennych sytuacjach.
Chcemy, aby Polacy za granicą czuli, że są dla nas ważni i że mogą na nas liczyć. Każdy Polak, niezależnie od miejsca zamieszkania, jest ambasadorem Polski, od którego możemy się wiele nauczyć. Cieszę się, że środki na wsparcie Polonii wróciły do Senatu, ponieważ to pozwoli nam lepiej spełniać tę funkcję. Ja osobiście oraz senatorowie dostrzegamy wagę tego zadania, czujemy się za nie odpowiedzialni i chcemy współpracować z Polonią i z Polakami za granicą.
Niedawno została zlikwidowana funkcja Pełnomocnika Rządu do Spraw Polonii, którą pełnił Jan Dziedziczak. Polacy za granicą i Polonia mieli wrażenie, że ktoś się nimi opiekuje, ponieważ Jan Dziedziczak często ich odwiedzał, interesował się ich problemami. Czy teraz tę rolę przejmie właśnie Senat?
Jan Dziedziczak został Pełnomocnikiem Rządu do Spraw Polonii, ponieważ w tamtym czasie Senat nie był w gestii Prawa i Sprawiedliwości, większość miała opozycja. Wtedy zabrano środki z Senatu i przekazano je do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, aby to KPRM zajmował się Polonią. To prawda, że pan Dziedziczak bardzo dużo podróżował i odwiedzał Polonię. Nie odbieram mu tego zaangażowania. Wierzę jednak, że 100 senatorów może wykonać większą pracę niż jeden pełnomocnik do spraw Polonii. Marszałek Senatu jest bardzo dobrym gwarantem, że Senat będzie spotykał się z Polonią nie tylko w Polsce, ale także w różnych miejscach za granicą – wszędzie tam, gdzie są skupiska Polonii, które chcą dalej czuć się z nami silnie związane.
Pani Marszałek, w środowiskach polskich i polonijnych słychać głosy, że powinna powstać długofalowa, jasna strategia i koncepcja współpracy państwa polskiego z Polonią i Polakami za granicą, która zapewniłaby tym środowiskom stabilność w dłuższej czasowej perspektywie. Czy zgadza się Pani z tym?
Oczywiście, że tak. Powinna istnieć stabilność i jasna strategia, jak ta współpraca, działalność i opieka powinny wyglądać. Może nadszedł czas na specjalną ustawę lub określenie zasad, które to regulują. Wydaje mi się, że trzeba wykorzystać fakt, że Senat ma wpisane w swoje główne zadania kompetencje dotyczące Polonii oraz że zadania w tym zakresie ma też Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Senat i Ministerstwo powinny wspólnie określić, w jaki sposób pomagamy, opiekujemy się i wspieramy Polonię w różnych miejscach na świecie.
W tym roku skierowano na ten cel środki w wysokości prawie 600 milionów złotych. Ważne, aby Polacy i Polonia wiedzieli, gdzie mogą aplikować o te środki, do kogo się zwracać z dobrymi pomysłami, jak się zorganizować. Chodzi także o to, żeby Polacy, którzy wyjechali, a nie zawsze są związani z jakimiś dużymi ośrodkami polonijnymi, chcieli się organizować, poznawać Polonię mieszkającą w innych krajach i czuć swoją siłę. Mamy Polaków rozsianych po całym świecie, którzy mają cenne doświadczenia, którymi mogą się dzielić i to trzeba wykorzystać dla całego środowiska polonijnego.
Czy Senat będzie dążył do tego, aby we współpracy z MSZ taką strategię zawierająca jasne kierunki i zasady stworzyć?
Uważam, że taki dokument powinien powstać. Natomiast to zadanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby przygotować takie rozwiązanie. Choć na pewno potrzebna jest w realizacji tej inicjatywy bardzo dobra współpraca Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Senatu. W tej kwestii nie ma konkurencji, musi być współpraca. Dzięki temu będziemy mogli dotrzeć do jeszcze większej grupy osób i lepiej wspierać Polonię na całym świecie.
Rozumiem, że taki dokument nie może powstać w oderwaniu od Polonii, od Polaków za granicą i również oni powinni brać udział w jego powstawaniu?
Wszystkie rozwiązania, które mają przynosić realne efekty, powinny być skonsultowane. Nie można tworzyć strategii dotyczących Polaków za granicą bez słuchania ich głosu. Już za kilka tygodni powstanie Polonijna Rada Konsultacyjna przy Marszałku Senatu. Będzie to pierwsze tego typu ciało konsultacyjne, służące wypracowywaniu jak najlepszych kierunków działań i podejmowaniu przez Senat dobrych decyzji dotyczących Polonii.
Podejrzewam, że jednym z najtrudniejszych zadań jest wybranie osób, z którymi należy rozmawiać, zwłaszcza że w środowiskach polonijnych też istnieje pewna „konkurencyjność”. Rada Polonii Świata ma ambicje tworzenia „senatu polonijnego”, który spotykałby się pomiędzy poszczególnymi Zjazdami Polonii.
Wszystkie inicjatywy, które powodują, że Polonia i Polacy zza granicy spotykają się, są moim zdaniem bardzo ważne. Różnorodność jest istotna i powinniśmy wspierać wszystkich, którzy mają potrzebę działania. Należy pomagać w realizacji tych działań, aby nie dzielić Polonii na tych, którzy mogą się organizować i tych, którzy nie mogą. Im szerzej i bardziej aktywnie będzie działała Polonia, tym większa będzie jej siła i zdolność do wzajemnej pomocy.
Zwłaszcza, jak będzie mówiła jednym głosem?
Nigdy nie będzie mówiła jednym głosem, bo Polacy nigdy nie mówią jednym głosem. To nigdy nie będzie osiągalne. Ważne jest, aby szukać porozumienia i kompromisu. Polacy mają różne charaktery i opinie, co trzeba uszanować. Ważne jest, aby starać się działać mimo tych różnic i w ramach tej różnorodności.
Czy Pani zdaniem współpraca z Polakami za granicą powinna być zorganizowana w taki sposób, aby unikać wciągania ich w bieżące konflikty polityczne?
Zdecydowanie tak. Polacy mieszkający za granicą nie powinni być angażowani w bieżące spory polityczne. Choć mają swoje poglądy, polityka państwa wobec Polonii powinna być demokratyczna i uwzględniać specyfikę regionów, w których mieszkają nasi rodacy, ich potrzeby oraz oczekiwania. Kluczowe jest traktowanie Polonii z powagą i szacunkiem. Tylko takie podejście umożliwi uniknięcie wciągania ich w wewnętrzne konflikty polityczne.
Czyli sytuacje, kiedy Kancelaria Prezesa Rady Ministrów przesyłała mediom polonijnym przez siebie wspieranym tendencyjne teksty, żądając ich opublikowania, jest Pani zdaniem niedopuszczalna?
Media, niezależnie od ich rodzaju, powinny mieć niezależność redakcyjną. O tym, co jest publikowane, powinien decydować zespół redakcyjny, a nie instytucje zewnętrzne. I tutaj nie ma w ogóle o czym dyskutować. Jeśli jakieś pismo dostaje wsparcie z instytucji, to powinno być to wsparcie mające na celu zapewnić, by dane medium dobrze informowało Polaków i Polonię, działało na ich korzyść oraz było im bliskie i ciekawe dla nich, a nie dla przedstawicieli rządu.
Należy podkreślić, że tych pieniędzy na wsparcie Polonii i Polaków za granicą jest sporo.
Ponad 600 milionów złotych. Oczywiście, część tych środków jest w Ministerstwie Kultury, część w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, część w Ministerstwie Edukacji a mała część w Senacie. Jestem bardzo dumna, że Senat jako ostatni rozpoczął nabór do konkursu, ale jako pierwszy go zakończył. Już podpisujemy umowy i przekazujemy środki. Cieszę się z ogromnego zainteresowania i zaufania do Senatu, że te pieniądze będą podzielone w sposób bardzo transparentny i czysty, bez żadnych niedomówień.
Na początku czerwca prezydent podpisał ustawę zadaniową, która umożliwia przesunięcie środków przeznaczonych na wspieranie Polonii i Polaków za granicą z KPRM do MSZ. Czy uważa Pani, że to dobra zmiana?
KPRM nie jest miejscem, które powinno zajmować się dzieleniem środków dla Polonii i Polaków za granicą. MSZ na pewno jest właściwym miejscem, ale są także zadania, które muszą być realizowane przez Ministerstwo Kultury czy Ministerstwo Edukacji. Ważne jest, aby stworzyć system, w którym będzie wiadomo, na jakie zadania i projekty są przeznaczone środki oraz gdzie można je uzyskać.
W przyszłości, czy liczy Pani na to, że ta maleńka kwota, którą obecnie ma Senat, będzie większa?
Przy konkursie „Senat-Polonia 2024” pokazaliśmy, że zrobiliśmy to dobrze i warto powierzyć to Senatowi. Polonia ma do nas zaufanie i liczę na to, że pula pieniędzy się zwiększy. Mam nadzieję, że przyszły budżet będzie zdecydowanie lepszy. Mamy także ambitny plan, aby konkursy kończyć późną jesienią, tak aby już od początku następnego roku te pieniądze mogły być wykorzystywane. Im szybciej środki trafią do instytucji, tym lepiej będą mogły realizować swoje zadania.
Środków na wspieranie Polaków poza granicami kraju jest dużo, jednak w ostatnim czasie pojawią się informacje, że część z nich nie była wydatkowana zgodnie z przeznaczeniem, np. przypadek Instytutu Kolbego. Czy może Pani to skomentować?
Nie chcę oceniać, jak wydawane były pieniądze do wyborów 15 października, ponieważ rzeczywiście część z nich nie trafiała tam, gdzie powinna, albo była przyznawana na nietransparentnych zasadach. Gwarantuję, że teraz tak na pewno nie będzie. Wszystko będzie jasne, czytelne i transparentne. Każdy będzie mógł się dowiedzieć, dlaczego ktoś otrzymał środki, a dlaczego nie. Każdy ma prawo do uzyskania takiej pomocy. Pieniądze będą wydawane wyłącznie na cele, na które zostały przeznaczone.
Czasami pojawiają się delikatne spory pomiędzy Polonią ze wschodu a Polonią z zachodu. Polonia z zachodu czasami czuje się odrzucona, przekonana o tym, że Polska ciągle patrzy na wschód. Jak Pani to widzi?
Ja patrzę na wschód, zachód, północ i południe. Dla mnie każda Polonia jest ważna. Rzeczywiście, są różnice w problemach i potrzebach Polonii na wschodzie i na zachodzie, ale każdy Polak, niezależnie od miejsca, w którym żyje, jest dla mnie tak samo ważny. Powinniśmy dbać o Polonię na zachodzie, która jest bardzo silna i której liczebność rośnie. Coraz więcej Polaków mieszka i pracuje w całej Europie, nie powinniśmy o nich zapominać. Oni również powinni czuć naszą opiekę i wsparcie.
Dlaczego Polonia i Polacy za granicą są tak ważni dla Polski? Podejrzewam, że gdybyśmy zapytali przechodniów na ulicach Warszawy, dlaczego państwo polskie wspiera Polaków za granicą taką kwotą, usłyszelibyśmy sporo wyrazów oburzenia, komentarzy „Wyjechali za lepszym życiem, dlaczego my z naszych podatków mamy ich jeszcze wspierać?”
Na świecie poza Polską mieszka 20 milionów Polaków. Jakby na to nie spojrzeć, to już jest pokaźny kraj. Polacy są za granicą z różnych powodów. Niektórzy wyjechali, bo zmieniły się mapy Europy, inni, bo ich przodkowie wyemigrowali, jeszcze inni z powodów politycznych. Jednak każda z tych osób, jeśli czuje się związana z Polską i myśli o Polsce, jest dla nas ważna. Polonia jest ambasadorem Polski na świecie. Wielu wspaniałych polskich naukowców, artystów, nauczycieli i innych profesjonalistów promuje naszą Ojczyznę w swoim kraju zamieszkania, pokazuje, jacy są Polacy, opowiada o nas i reprezentuje nas. To ma ogromne znaczenie.
Pomagając Polonii, nie tylko wspieramy naszych rodaków, ale również zyskujemy. Te osoby często wracają do Polski, przynosząc ze sobą doświadczenia i wiedzę, które zdobyli, mieszkając za granicą. To wzbogaca nasz kraj i naszą kulturę.
Czy myśli Pani, że Polska w pełni wykorzystuje potencjał Polaków za granicą?
Niestety nie. Mamy w tym zakresie wiele do zrobienia. Czasami mam wrażenie, że nawet nie wiemy, ilu wybitnych polskich naukowców pracuje na świecie i jakie mają osiągnięcia. To samo dotyczy wielu innych dziedzin. To jest wielka strata, ponieważ powinniśmy znać ich sukcesy i móc z tego korzystać.
To jest także zadanie dla nas, dla Senatu, aby znaleźć te osoby i pokazywać ich osiągnięcia. Liczę, że kiedy Polonia uwierzy, że naprawdę nam na nich zależy, że chcemy ich realnie wspierać, te informacje będą do nas docierały. Poprzez częstsze kontakty z Polonią będziemy odkrywać i promować ten ogromny potencjał.
Mówiła Pani, że powstanie polonijna rada konsultacyjna. Jaki będzie klucz wyboru członków tej rady?
Będę wybierała osoby, które są znane z aktywności, działają i mają autorytet w swoich środowiskach. Chcę, aby była reprezentacja różnych krajów i kontynentów. Bardzo zależy mi na różnorodności, aby nie skupiać się tylko na tych, którzy zawsze byli aktywni, ale także włączyć nowe osoby. Rada musi odzwierciedlać różnorodność Polonii, aby skutecznie doradzać. Ważne jest, aby była w niej zarówno młodsza, jak i bardziej dojrzała Polonia. Warto, aby w Radzie znalazły się osoby o różnym doświadczeniu i perspektywach, co umożliwi lepsze zrozumienie i wsparcie Polonii z różnych miejsc oraz o różnych potrzebach.
Czyli może Pani zapewnić, że w radzie konsultacyjnej nie będą zasiadać tylko „starzy wyjadacze”?
Oczywiście, „stare” organizacje również powinny mieć swoich reprezentantów, ale tak jak wspominałam, zależy mi na różnorodności. Chcę, aby w radzie byli zarówno doświadczeni działacze, jak i nowe osoby, które wnoszą świeże spojrzenie. Będę dbała o to, żeby była to zróżnicowana grupa.
Bardzo bym chciała, aby rada była ciałem, którego głos będzie miał znaczenie nie tylko dla Senatu. Chcę, aby jej członkowie naprawdę wiedzieli, co jest potrzebne Polonii i aby ich opinie były uwzględniane w decyzjach dotyczących Polonii.
Polonia apeluje o to, by zostały wprowadzone wybory korespondencyjne dla Polaków mieszkających za granicą. Jak obecnie wygląda sytuacja?
W Senacie głosowaliśmy nad ustawą, która dopuszcza głosowanie korespondencyjne, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ustawa została przyjęta przez senat. Niestety prezydent jej nie podpisał i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa ta przewidywała także zwiększenie liczby punktów do głosowania za granicą oraz wydłużenie czasu liczenia głosów za granicą do 48 godzin, aby żaden głos się nie zmarnował. Wiemy, jak to ważne dla Polonii i dlatego w Senacie nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że trzeba wprowadzić takie rozwiązania. Niestety nie zyskało to zrozumienia prezydenta.
A co z pomysłem, aby Polonia miała swój własny okręg wyborczy?
To wymagałoby zmiany okręgów wyborczych i jest tematem do dalszej dyskusji. Obecnie Polacy za granicą głosują na Warszawę, co generuje dużą liczbę głosów, które nie przekładają się bezpośrednio na mandaty. Na razie skupiamy się na najpilniejszych kwestiach, takich właśnie jak przywrócenie głosowania korespondencyjnego.