Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
W metryce chrztu Fryderyka Franciszka Chopina jako datę urodzin zapisano dzień 22 lutego 1810 r., ale jego najbliższa rodzina twierdziła, że urodził się 1 marca. Rozbieżność ta do dnia dzisiejszego nie została ostatecznie rozstrzygnięta, choć współcześnie pierwszeństwo oddaje się dacie obchodzonej przez samego kompozytora i jego najbliższych.
Przyszedł na świat w Żelazowej Woli pod Warszawą, w majątku hrabiostwa Skarbków, gdzie mieszkał i pracował jako guwerner jego ojciec, Mikołaj Chopin, spolonizowany Francuz, przybyły do Polski w 16. roku życia i tu osiadły Mikołaj Chopin (1771–1844) – ojciec kompozytora.
Mikołaj Chopin do tego stopnia zasymilował się w nowej ojczyźnie, iż w 1794 roku wziął udział w insurekcji kościuszkowskiej (najprawdopodobniej w obronie Warszawy) i nigdy z Polski nie wyjechał. Zajmował się główne edukacją młodzieży szlacheckiej – jedną z jego wychowanek była Maria Łączyńska, słynna później jako Pani Walewska.
OD NAJMŁODSZYCH LAT
Od najwcześniejszych lat życia Fryderyk miał styczność z muzyką. Matka grała na fortepianie i śpiewała, ojciec towarzyszył na flecie i skrzypcach, siostra Ludwika od najmłodszych lat wykazywała talent muzyczny i uczyła się gry na fortepianie. Atmosfera domu rodzinnego była ciepła i serdeczna.
To właśnie dom – prowadzony przez rodziców starannie, według najlepszych wzorów polskiej arystokracji – pozostanie dla Chopina symbolem spokoju, bezpieczeństwa i miłości, swoistą arkadią wcześnie utraconą, która miała pozostać w świadomości kompozytora przez całe jego dorosłe życie.
Najprawdopodobniej pierwszy kontakt z fortepianem miał Chopin we wczesnym dzieciństwie, gdy słuchał gry matki. Pierwsze samodzielne próby podejmował pod okiem Ludwiki, a w wieku lat sześciu rozpoczął regularną naukę gry u prywatnego nauczyciela muzyki, czeskiego imigranta Wojciecha Żywnego (1756–1842).
Ten szybko zorientował się w niezwykłym talencie młodziutkiego ucznia i z oddaniem wprowadzał go w świat wielkich mistrzów, głównie Bacha i Mozarta, bacznie obserwując jego postępy pianistyczne i swobodę improwizacji.
Niebawem pojawiły się pierwsze kompozycje dziecięce: polonezy, marsze i wariacje. Początkowo zapisywane z pomocą ojca, niemal błyskawicznie przyczyniły się do sławy autora okrzykniętego cudownym dzieckiem.
W roku 1818 w „Pamiętniku Warszawskim” odnotowano: „prawdziwy geniusz muzyczny: nie tylko bowiem z łatwością największą i smakiem nadzwyczajnym wygrywa sztuki najtrudniejsze na fortepianie, ale nadto jest już kompozytorem kilku tańców i wariacji, nad którymi znawcy muzyki dziwić się nie przestają”.
PIERWSZE WYSTĘPY
Był to moment przełomowy w życiu Frycka. W latach następnych gościł z niezliczonymi występami w salonach warszawskiej arystokracji, nie wyłączając domów Czartoryskich, Radziwiłłów, Zamoyskich czy otoczenia Księcia Konstantego. Jego talent muzyczny rozwijał się niesłychanie szybko.
W 1822 roku Wojciech Żywny zasygnalizował państwu Chopinom z lojalnością godną wiernego przyjaciela, iż nie jest w stanie już dalej rozwijać umiejętności swego podopiecznego. Fryderyk zaczął pobierać mniej regularne lekcje prywatne, jednak prowadzone przez najwybitniejszych mieszkających w Warszawie nauczycieli: kompozycji u Józefa Elsnera oraz prawdopodobnie gry na fortepianie i organach u wybitnego i wpływowego wirtuoza Wilhelma Wacława Würfla.
Kolejne lata upłynęły na nauce i wielu występach. Chwalony za biegłość oraz niespotykany w tak młodym wieku wyraz interpretacji, zaczął też uprawiać trudną sztukę improwizacji, zarówno w prywatnym otoczeniu przyjaciół, jak i w salonach arystokracji.
Edukacja Chopina nie ograniczała się jednak do muzyki. W roku 1823 wstąpił do IV klasy Liceum Warszawskiego, w którym zdobył wszechstronne wykształcenie. Wakacje regularnie spędzał w wiejskich majątkach przyjaciół, gdzie z pasją folklorysty chłonął ludowe zwyczaje, obrzędy, a zwłaszcza muzykę. Szczególnie silne wrażenie na młodym kompozytorze wywarły letnie pobyty w Szafarni w latach 1824–1825.
Pierwszy, najbardziej malowniczy, został udokumentowany spontanicznym dziecięcym dziennikiem adresowanym do rodziców: „Kurierem Szafarskim” (parodiującym w tytule „Kurier Warszawski”). Kolejne wyjazdy, nieco już poważniejsze – do Szafarni, Dusznik, Torunia, a potem Gdańska, Płocka i innych miejscowości Wielkopolski, Pomorza i Śląska, pozwoliły kilkunastoletniemu Chopinowi poznać skarby kultury polskiej i polską muzykę ludową, której nie zapomniał do końca życia. W czasie roku szkolnego pełnił on rolę licealnego organisty w kościele ss. Wizytek, dzięki czemu poznawał repertuar muzyki organowej i polskiej pieśni kościelnej.
STUDIA
W roku 1826 rozpoczął Chopin kolejny, ostatni etap edukacji. Wstąpił w szeregi studentów Szkoły Głównej Muzyki przy Uniwersytecie Warszawskim, którą kierował Józef Elsner. Doceniony już w pierwszym roku – Elsner notuje: „szczególna zdolność” – rok później skomponował dwa pierwsze poważne utwory: Wariacje B-dur op. 2 na temat La ci darem la mano z „Don Juana” Mozarta dedykowane przyjacielowi Tytusowi Woyciechowskiemu oraz Sonatę c-moll op. 4 dedykowaną Elsnerowi.
Wariacje staną się pierwszym utworem wydanym poza granicami kraju, swoistym glejtem otwierającym przed młodym artystą sale koncertowe w czasie debiutanckiego tournée w roku 1829. Sonata przygotuje trzy dojrzałe arcydzieła gatunku powstałe wiele lat później.
Rok po Wariacjach napisał Chopin Fantazję A-dur na tematy polskie (op. 13) i Rondo à la Krakowiak (op. 14). Fantazję i Rondo łączy wiele cech wspólnych. Obydwa utwory z jednej strony podążają za specyfiką wirtuozowskich gatunków w stylu brillant, z drugiej strony przygotowują indywidualne środki wyrazu, które niebawem wykorzysta Chopin w swych najważniejszych kompozycjach z udziałem orkiestry – dwóch koncertach fortepianowych. Wszystkie trzy młodzieńcze utwory przeznaczone na fortepian z orkiestrą (Wariacje, Fantazja i Rondo), miały na trwałe zagościć w programach koncertowych na całym świecie.
SAMODZIELNA TWÓRCZOŚĆ
W lipcu 1829 roku Chopin ukończył Szkołę Główną Muzyki. Elsner ocenił wychowanka najwyżej: „Szopen Friderik — szczególna zdolność, geniusz muzyczny”. W tym samym miesiącu wyruszył kompozytor w pierwszą podróż do Wiednia, przy okazji zwiedzając południową Polskę i – w drodze powrotnej – Czechy i Niemcy.
W Wiedniu dał dwa koncerty. Wykonywał Wariacje op. 2 i Rondo op. 14 oraz improwizował. Sukces był porywający. Uskrzydlony nim, rzucił się w wir życia muzycznego, towarzyskiego i w wir pracy.
Już w październiku 1829 wspomniał przyjacielowi o swoim „ideale”, który mu się śnił i dla którego napisał Larghetto – wolną część pierwszego koncertu (Koncertu f-moll, ukończonego na początku 1830 roku, który został jednak wydany jako drugi z op. 21, stąd numeracja koncertów nie odpowiada chronologii powstania).
Wspomnianym ideałem, adresatką Koncertu, była studentka Konserwatorium Warszawskiego w klasie śpiewu – Konstancja Gładkowska. Szczere i niezwykle głębokie młodzieńcze uczucie leżące u podstaw kompozycji, wpłynęło na jej szczególny wyraz emocjonalny i rys osobisty. Odbiór utworu – a zwłaszcza Larghetta – był tak entuzjastyczny, iż sam jego autor był nieco zdziwiony.
Zachęcony powodzeniem, niemal natychmiast rozpoczął prace nad kolejnym Koncertem, tym razem utrzymanym w tonacji e-moll, który ukończył również niesłychanie szybko. Już we wrześniu odbyły się pierwsze próby, a publiczne wykonanie miało miejsce w październiku 1830 roku.
WYJAZD
11 października w Teatrze Narodowym odbył się pożegnalny koncert Chopina przed planowaną zagraniczną podróżą. Powodzenie pierwszego wyjazdu do Wiednia zachęciło bowiem kompozytora i jemu najbliższych do zorganizowania tournée artystycznego na większą skalę. Okoliczności wydawały się nader sprzyjające. Chopin został już zauważony w muzycznej stolicy Europy, zarówno jako pianista, jak i jako kompozytor.
Wydane w Wiedniu Wariacje zebrały bardzo pozytywne recenzje. Właśnie ukończył drugi znakomity Koncert, którego wartości – mimo skromności i samokrytycyzmu – był świadomy. Równolegle otrzymał zaproszenie do Berlina, gdzie rad by go był przyjąć Książę A. Radziwiłł. Nic, tylko spakować się, zebrać rękopisy, listy polecające i ruszyć w drogę.
Jednak Chopin odkładał wyjazd, jak tylko mógł. Miotany młodzieńczymi afektami, coraz częściej popadający w stany niemocy bez przyczyny, zaczął snuć nieokreślone wizje śmierci na obczyźnie, opuszczenia bliskich na zawsze, niewiadomej grozy czyhającej po tamtej stronie granicy.
Jakie były przyczyny owych proroczych, jak się miało okazać, przeczuć? Czy dwudziestoletni wirtuoz–kompozytor zdawał sobie sprawę, że kończy szczęśliwy, niemal idylliczny etap życia? Czy wrażliwa jego natura składała sygnały o niepokojach w różnych zakątkach Europy w wizję niepewnej przyszłości? Czy przeżywał tak naturalne obawy przed koniecznością zmian? Trudno orzec. Nastrój niepewności musiał jednak udzielić się najbliższym, gdyż wybranka serca, Konstancja, na pożegnanie skreśliła słowa:
„Ażeby wieniec sławy w niezwiędły zamienić,
Rzucasz lubych przyjaciół i rodzinę drogą;
Mogą cię obcy lepiej nagrodzić, ocenić,
Lecz od nas kochać mocniej pewno Cię nie mogą”.
Po miesiącach wahań i opóźnień ostatecznie podjął Chopin decyzję: 2 listopada 1830 roku opuści Warszawę i uda się w drugą podróż do Wiednia. Pożegnanie zorganizowane przez najbliższych było niesłychanie serdeczne. Do oberży rogatkowej na Woli przybyli profesorowie, przyjaciele i najbliżsi, mistrz Elsner skomponował nawet pożegnalną kantatę do tekstu Ludwika Adama Dmuszewskiego, zaczynającego się od słów: „Zrodzony w polskiej krainie”.
WIEDEŃ
Do Wiednia dotarł Chopin po trzech tygodniach. Kolejny tydzień spędził wiodąc dobrze już sobie znane życie w salonach arystokracji i teatrach, asymilując się w nowym miejscu i intensywnie poznając aktualnie grywany repertuar.
Wtedy dotarła doń wiadomość o wybuchu w Polsce powstania listopadowego. Stało się. Chciał wracać i bić się, jak wszyscy niemal koledzy. Siłą przymuszony przez najwierniejszego przyjaciela, Tytusa Woyciechowskiego, pozostał jednak w Wiedniu.
Ale zmienił się nie do poznania. Jeszcze kilka tygodni wcześniej dusza towarzystwa, teraz niemal błąkał się nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Bez wieści o powstaniu i najbliższych, nawiązał kontakty z Polakami na obczyźnie. Samotnie spędził ponure święta Bożego Narodzenia.
Zwierzył się przyjacielowi: „za mną grób, pode mną grób… tylko nade mną grobu brakowało”. Żałując wyjazdu, tęskniąc za rodziną, przyjaciółmi i Konstancją, nie widząc racjonalnego wyjścia z sytuacji, rozpoczął przelewanie skrajnych emocji na klawiaturę fortepianu.
Drugi, ośmiomiesięczny pobyt w Wiedniu, jakże inny był od pierwszego. Chopin nie koncertował prawie wcale, o komponowaniu też wiemy niewiele. Jego ówczesny stan ducha i reakcje na wydarzenia w ojczyźnie spowodowały, iż w tradycji z tym właśnie okresem zaczęto łączyć pierwsze szkice jednych z najbardziej dramatycznych utworów: Scherza h-moll, Etiudy c-moll „Rewolucyjnej” czy nawet Ballady g-moll. Jednak względy stylistyczne i obserwacja drogi twórczej każą przesunąć prace nad tymi pierwszymi arcydziełami o dwa, a nawet trzy lata.
W Wiedniu na pewno tworzył Nokturny op. 9 i op. 15, Poloneza op. 22 i pierwsze wydane mazurki. Nie można jednak wykluczyć, iż walki w Polsce, a zwłaszcza ich tragiczny finał, wpłynęły na rodzenie się niezwykle dramatycznego nurtu twórczości, który miał zastąpić młodzieńczy liryzm i wirtuozerię.
Chopin miotał się. Na początku powstania napisał: „gdybym mógł, wszystkie bym tony poruszył, jakie by mi tylko ślepe, wściekłe rozjuszone nasłało uczucie, aby choć w części odgadnąć te pieśni, których rozbite echa gdzieś jeszcze po brzegach Dunaju błądzą, co wojsko Jana śpiewało”. Po wzięciu Warszawy zanotował (już w Stuttgarcie): „A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam”.
PARYŻ
W lipcu 1831 roku ruszył w drogę przez Niemcy do stolicy Francji. W Stuttgarcie zastały go wieści o upadku powstania, co – po załamaniu nerwowym, którego ślad pozostawił w osobistym notatniku (tzw. „dzienniku stuttgarckim”) – ostatecznie skłoniło go do udania się w „ten inny świat”.
W Paryżu z trudem i zmiennym szczęściem starał się zaistnieć. Przez wybitnego pianistę Friedricha Kalkbrennera potraktowany jak uczeń, chwilowo wahał się, czy nie przyjąć propozycji trzyletniej nauki. Z trudem próbował zorganizować publiczny koncert. Pozostawał niemal bez środków do życia, jak się zwierzył przyjacielowi, z „dukatem w kieszeni”.
Wobec piętrzących się trudności organizacyjnych zaczął popadać w zniechęcenie. Musiała się do tego przyczynić – przyjęta pozornie obojętnie – wiadomość o ślubie Konstancji z ziemianinem Grabowskim. Zachowała się nawet wzmianka, iż myślał już poważnie o opuszczeniu Paryża, kiedy nastąpił gwałtowny zwrot fortuny.
Po niespełna pół roku starań udało się wreszcie zorganizować samodzielny koncert. Pod koniec lutego 1832 roku w sali Pleyela zaprezentował się elicie ówczesnego świata muzycznego, z Ferencem Lisztem i François–Josephem Fétisem na czele. Relacjonowano: „Wszystkich tutejszych fortepianistów zabił na śmierć, cały Paryż ogłupiał”. Natychmiast pojawiły się liczne zamówienia z kręgów arystokratycznych na lekcje fortepianu. Chopin zdecydował, że pozostanie w Paryżu.
Po publicznym sukcesie błyskawicznie wszedł w krąg najwybitniejszych artystów epoki. Zaprzyjaźnił się z Lisztem, Berliozem, Hillerem, Heinem, Mickiewiczem. Stał się częstym bywalcem najważniejszych salonów stolicy.
Nawiązał kontakty z polską Wielką Emigracją, zaprzyjaźnił się z Księciem Adamem Czartoryskim i Delfiną Potocką. Jego popularność opisał Antoni Orłowski: „wszystkim Francuzkom głowy zawraca, a w mężczyznach zazdrość wzbudza. Jest on teraz w modzie i niedługo świat ujrzy rękawiczki à la Chopin”.
To powodzenie spowodowało, iż nie mógł zbytnio skupić się na komponowaniu. Stopniowo wydawał swoje utwory z okresu warszawskiego i wiedeńskiego, stworzył też kilka kompozycji wirtuozowskich (m.in. Duo Concertant), jednak z utworów wartościowych należy wymienić ukończony wówczas cykl Etiud op. 10.
Kompozycje te – dzięki niezwykle nowatorskiemu podejściu do gatunku i bogactwu zastosowanych środków – są ważnym świadectwem konsekwentnego rozwoju Chopinowskiego stylu. Stanowią one swoisty pomost łączący utwory wcześniejsze z arcydziełami wydanymi w połowie lat trzydziestych: Scherzem h-moll i b-moll, Balladą g-moll i Impromptu As-dur.
GEORGE SAND
W czasie największego paryskiego sukcesu, próbował Chopin ustabilizować swoje życie osobiste. W roku 1835 zacieśnił kontakty z rodziną Wodzińskich ze Służewa. Rok później oświadczył się Marii Wodzińskiej i został przyjęty, lecz w nieco zagadkowy sposób: w tajemnicy i pod warunkiem dbania o zdrowie. Do dziś nie do końca jasne są okoliczności ostatecznego fiaska planów matrymonialnych, o szczerym zaangażowaniu kompozytora świadczy jednak zapisek na pakiecie korespondencji z Wodzińskimi: „moja bieda”.
Niedługo później, bo jeszcze w roku 1836 poznał Aurore Dudevent, o sześć lat starszą rozwiedzioną francuską pisarkę występującą pod pseudonimem George Sand, lecz spotkanie to pozostawiło raczej niechęć niż zapowiedź późniejszej zażyłości. Po niespełna roku stało się jasne, że małżeństwo z Marią Wodzińską nie dojdzie do skutku, natomiast rosnące zainteresowanie kompozytorem wykazywała właśnie George Sand.
W tym czasie Chopin ukończył – oprócz kolejnych mazurków i nokturnów – drugi cykl etiud (op. 25) oraz drugie, najbardziej liryczne scherzo (b-moll). Jeszcze przed wydaniem tego ostatniego Robert Schumann – kilka lat wcześniej okrzykujący swego rówieśnika geniuszem – spointował: „To smutne, że przez te siedem lat, od kiedy zamieszkał w Paryżu, zrobił tak niewiele”.
Schumann najwyraźniej nie docenił tego, co z perspektywy czasu wydaje się oczywiste: Chopin do roku 1837 w Paryżu nie komponował wiele, gdyż życie zmusiło go do skupienia się na innej działalności. Jednak szczególny tryb pracy polegający na niekończącym się cyzelowaniu szczegółów, spowodował, iż spod jego pióra wychodziły utwory wyjątkowej wartości, na dodatek zmiany w stylistyce twórczości były nieodwracalne i wytworzyły olbrzymi potencjał, który jakby czekał na dogodny moment do ukazania pełni swej siły.
Taki „moment” nadarzył się w wyniku zacieśnienia związku z George Sand, co doprowadziło do wspólnej podróży na Majorkę w zimie 1838 roku. To stamtąd podzielił się Chopin z przyjacielem znamienną refleksją: „A moje życie, żyję trochę więcej… Jestem blisko tego, co najpiękniejsze. Lepszy jestem”.
Najprawdopodobniej temu stanowi ducha, długo poszukiwanemu azylowi, atmosferze ciepła stworzonej przez George, zawdzięczamy erupcję twórczego geniuszu. To wtedy powstały bowiem jedne z najwybitniejszych kompozycji Chopina, mimo że dręczony był on ciężką chorobą (zdiagnozowano objawy gruźlicy), spowodowaną wyjątkowo niekorzystnym wilgotnym klimatem panującym na wyspie o tej porze roku.
George Sand napisała w drodze powrotnej: „Będąc śmiertelnie chory, stworzył na Majorce muzykę przywodzącą nieodparcie myśl o raju. Ale tak bardzo przywykłam go widzieć w obłokach, że nie wydaje mi się, by jego życie lub śmierć coś dla niego znaczyły. Sam dobrze nie wie, na jakiej planecie żyje”.
W klasztorze Kartuzów w Valldemozie na Majorce ukończył Chopin Preludia op. 28, dwa Polonezy op. 40 oraz pracował nad Balladą F-dur, Scherzem cis-moll, i Mazurkami op. 41. Pracę, przerywaną przez gwałtowne ataki choroby i zawieszoną po ostatecznej decyzji o powrocie, zakończył w lecie, w czasie pierwszego pobytu w posiadłości George Sand w Nohant. Tam też pracował nad nowymi kompozycjami: Impromptu Fis-dur oraz Sonatą b-moll.
NOHANT
Pierwsze lato w Nohant i następujący po nim rok wspólnej pracy w Paryżu, skłoniły kompozytora i jego towarzyszkę życia do organizacji czasu według stałego rytmu: ciepłe miesiące na wsi, gdzie Chopin intensywnie komponował, natomiast reszta roku w Paryżu, gdzie wciąż cieszył się niesłabnącym powodzeniem: udzielał licznych lekcji fortepianu, dawał koncerty, uczestniczył w życiu artystycznym miasta, pozostawał w ścisłym kontakcie ze środowiskiem emigracyjnym oraz prowadził interesy wydawnicze. Nohant stało się jego drugim domem, miejscem, w którym otoczony był ciepłem i troskliwością.
Sześć kolejnych okresów letnich spędzonych na wsi to bez wątpienia najszczęśliwsze chwile w życiu kompozytora po opuszczeniu ojczyzny. Chwile, które przeznaczył na intensywną i niezwykle owocną pracę. Chwile, które przyniosły szereg arcydzieł literatury fortepianowej.
W czasie drugiego lata w Nohant (1841) stworzył Balladę As-dur, dojrzałe Nokturny op. 48 i Fantazję f-moll. W miesiącach letnich 1842 i 1843 skomponował Impromptu Ges-dur, Balladę f-moll, Poloneza As-dur, Scherzo E-dur, Nokturny op. 52 i Mazurki op. 56. Rok później Berceuse i Sonatę h-moll.
W roku 1845 pracował nad najbardziej rozbudowanymi formalnie dziełami: Barkarolą, Polonezem-Fantazją i Nokturnami op. 62; wreszcie w roku 1846 ukończył Nokturny op. 62 i pracował nad Sonatą wiolonczelową – ostatnim opusowanym dziełem.
Tym razem pobyt na wsi nie był jednak tak idylliczny, jak poprzednie. Rodzący się konflikt, w którego zarzewiu leżała prawdopodobnie niechęć syna George Sand do Chopina, stopniowo się zaostrzał i sytuacja stawała się ciężka do zniesienia. Coraz trudniej było skupić się na pracy. Wreszcie Chopin wyjechał do Paryża – jak się miało okazać, aby do Nohant nigdy już nie powrócić.
Pomimo szczerych chęci, przynajmniej ze strony kompozytora, konfliktu nie dało się już zatrzymać. W sytuacji ogólnego napięcia, nie wiedząc o kłótni George Sand z córką – Solange – w lipcu 1847 roku w dobrej wierze pomógł tej ostatniej. W ten sposób nie tylko nieświadomie wystąpił przeciwko George, ala i podsycił rosnącą zazdrość matki o przyjaźń kompozytora z córką, co w konsekwencji doprowadziło do ostatecznego zerwania stosunków.
Dla Chopina był to cios, po którym nie potrafił się podnieść. Pomimo powierzchownego spokoju, uporczywie wracał w myślach i korespondencji do tematu „Pani S.”. Praktycznie przestał tworzyć, do końca życia ukończył już tylko kilka nieopusowanych miniatur i pozostawił kilka szkiców.
CHOROBA I ŚMIERĆ
Po zerwaniu z George Sand, Chopin próbował odnaleźć się w otaczającym świecie. Dawał lekcje, był stałym gościem ks. Czartoryskich w Hôtelu Lambert, widywał się z przyjaciółmi. Nie potrafił jednak skupić się na komponowaniu, a przy tym nie mógł uciec od myśli o Sand. W 1848 roku napisał do rodziny „Dotychczas jeszcze jestem nieswój”. W tym roku dał też ostatni, przyjęty entuzjastycznie koncert w Paryżu i za namową uczennicy Jane Stirling udał się w długą, fatalną w skutkach podróż po Wielkiej Brytanii. Pomimo, iż traktowany z największą troskliwością i mimo szeregu sukcesów artystycznych, bardzo źle zniósł tę wyczerpującą tułaczkę.
Wilgotny klimat Anglii i Szkocji spowodował szybki postęp choroby, równie groźne okazało się pogorszenie kondycji psychicznej. Z dala od bliskich, zamęczany licznymi wizytami w domach brytyjskiej arystokracji, stopniowo tracił siły witalne, nie miał też warunków do komponowania. Mimo ciężkiego stanu zdrowia, gorączki i wyczerpania, 16 listopada 1848 roku, dał ostatni w życiu koncert – w sali Guildhall w Londynie na rzecz polskich emigrantów.
Po powrocie do Paryża walczył jeszcze z chorobą, próbował pisać, jeszcze uczył, lecz miał coraz mniej sił. Osamotniony, widujący się już tylko z nielicznymi przyjaciółmi, pozostawał w listownej łączności z Solange, nigdy też nie przestał myśleć i mówić o George Sand. W lecie 1849 roku poprosił o przyjazd siostrę Ludwikę, która otoczyła brata troskliwą opieką.
Było już jednak za późno. Chopin umierał. Paradoksalnie – jeszcze kilka miesięcy wcześniej prawie zupełnie opuszczony – odchodził niemal na oczach całego miasta. Według relacji słynnej śpiewaczki Pauline Viardot, „wszystkie wielkie damy paryskie uważały za swój obowiązek zemdleć w jego pokoju”.
Dokończył żywota 17 października 1849 roku o godzinie drugiej nad ranem.
Polonijna Agencja Informacyjna: Na podstawie m.in. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina
Tagi: Chopin