Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
WIERZNIOWICE / W 2013 roku po raz pierwszy rozpalili wierzniowiccy pezetkaowcy Ognisko pod Dymbinóm. Pomysł zorganizowania akcji dla wszystkich pokoleń, gromadzącej wokół ogniska ludzi, którzy chcą przebywać razem, okazał się szczęśliwy, toteż postanowiono powtarzać ją co roku.
Kiedy padał deszcz, symboliczne ognisko rozpalano w pobliskim Domu PZKO. W tym roku w piątek 30 sierpnia pogoda dopisała, na łąkę za Olzą w Łónszczku, jak nazywają ten obszar Wierzniowic miejscowi, przyjechało wielu rowerzystów. Amatorzy pieczoków i opiekanych na patyku kiełbasek przybyli również z okolicznych miejscowości, także zza granicznej miedzy.
Jak zwykle ogniska były dwa. A kiedy zapadł zmrok, zapalono jeszcze pochodnie. W jednym ognisku piekły się ziemniaki. By były gotowe do spożycia, należało poczekać 2-3 godziny. Do zaspokojenia pierwszego głodu służyły parówki, które opiekano nad mniejszym ogniskiem. Można je było nabyć w otwartym na czas imprezy barze Pod Dymbinóm, gdzie serwowano również różnego rodzaju napoje.
Przy ognisku warto pośpiewać. Toteż organizatorzy, działacze Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Wierzniowicach, zapraszają zawsze zespół muzyczny, który gra nawet do tańca, śpiewa piosenki ludowe. Bywa to kapela z Beskidów, łącząca w ten sposób również obie części Zaolzia. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, przygrywała kapela góralska Czymuni.
CR
Tagi: MK PZKO Wierzniowice, ognisko, Ognisko pod Dymbinóm, pieczoki
Komentarze