Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
REGION / Znana i lubiana kapela Lipka pomimo wakacji nie ma czasu na odpoczynek. Wszak lato to czas festiwali. A jubileusz, kapela została założona w 1999 roku, też zobowiązuje. O tym, jak muzycy spędzili pierwszą połowę wakacji, rozmawialiśmy z Chrystianem Heczką.
Mógłby się pan z nami podzielić wrażeniami z wakacyjnych wojaży?
Posegregowanie tak wielu wrażeń z tegorocznego festiwalowego sezonu, który nadal trwa, zajmie mi jeszcze trochę czasu. Ciągle „w jednym kole“. Festiwal zmienia festiwal, po kilka koncertów w weekend. Łapczywie chwytamy każdą okazję do odpoczynku! Wyjazd do Kołobrzegu był połączeniem przyjemnego z pożytecznym. Po prywatnym graniu na weselu, mieliśmy 3 dni urlopu nad Bałtykiem! W trakcie roku spędzamy razem zdecydowanie za mało czasu (haha), więc dlaczego by razem nie spędzić również wakacji? – mam nadzieję, że tak będzie i w przyszłości!
Nagraliście nową płytę. Gdzie odbyła się jej promocja, popularnie u nas nazywana „chrztem”?
Nowej płyty jeszcze nie zdążyliśmy „ochrzcić”, ale przedsprzedaż trwa! Dzięki Bogu, pierwsze reakcje są pozytywne! Płyta opowiada historię, warto wysłuchać jej od początku do końca. Aranżacje Ondry Pazdery w połączeniu z zachowaniem naturalnej oraz improwizowanej postaci żywego folkloru, do tego parę melodii własnego autorstwa. Poświęciliśmy tej płycie wiele pracy i energii, co mamy nadzieję przekłada się na zadowolenie słuchaczy. Symboliczny „chrzest” będzie na planowanych w tym roku 20. urodzinach Lipki, prawdopodobnie 19 października! Urodziny chcemy zorganizować w bardziej luźnym klimacie, zagrać sobie wspólnie na scenie z różnymi muzykami, muzykantami, grajkami, a przy okazji na „łogniu bedymy łopiykać barana“. Dalszy etap świętowań będzie już bardziej oficjalny, wraz z Olzą, która również obchodzi swój jubileusz.
Oczywiście nie mogło was w tym roku zabraknąć na festiwalu w Rzeszowie.
Rzeszów… Niezwykle wzruszający, ale również ciężki do przeżycia festiwal. Muzykantów jest na nim zaledwie garstka, a ludzi zabawić nocami trzeba! Problem w tym, że od rana trwają próby. W tym roku był to nasz szósty wyjazd do Rzeszowa. Festiwal przez tych parę lat nie zmienił się znacząco – od początku walczymy z playbackiem. Tutaj chciałbym podziękować kierownikowi Olzy, Romanowi Kulhankowi, który zawsze walczy o to, by podczas koncertu galowego Olzie przygrywała muzyka na żywo. Niestety w tym roku się nie udało. Cóż, estradowy format festiwalu jest ustawiony tak, jak jest… Poszczęściło się nam na Koncercie Narodów Świata. Zagraliśmy na żywo ZPiT Miodula. Było to szczególnie wzruszające doświadczenie, gdyż Miodula to nic innego, jak inicjatywa grupy przyjaciół z całego świata. Mam na myśli: Kanadę, Szwecję, Czechy, Belgię, Niemcy… wszyscy oni spotkali się pierwszy raz na próbie tydzień przed festiwalem. Wcześniej choreografię przygotowywali via Skype!
Dwadzieścia lat za wami, jakie macie plany na przyszłość?
Coraz ambitniejsze! Osobiście mam parę pomysłów na poszerzenie zaolziańskiej bazy muzykantów, ale szczegółów na razie zdradzać nie będę. Co do wspólnych planów – chcemy na przestrzeni dwóch lat zorganizować sznur występów po Kanadzie i USA. Mamy tam wiele znajomych, kolegów i przyjaciół. Parcie właśnie na ten kontynent mamy ogromne, gdyż już raz mieliśmy bilety lotnicze dosłownie w kieszeni, ale tydzień przed wylotem plany się zawaliły… Oprócz tego chcemy być ciągle tak aktywni jak dotąd, dawać setkę wystąpień publicznych rocznie, bo tyle mniej więcej każdy rok gramy. Obecnie z Marianem Mazurem przygotowuję się do zapowiadania części niedzielnego programu Gorolskigo Święta – JABŁONKOWIANIE JABŁONKOWIANOWI. W sierpniu czeka Lipkę jeden koncert w Belgii, później sezon dożynkowy, wesele jednego z naszych muzyków, jubileusz, wyjazd do Francji…. Dzieje się dużo.
A jakby tak przyszło panu podsumować ostatnie dwadzieścia lat, jak zmieniła się Lipka?
Co się zmieniło?…. Wydorośleliśmy, fizycznie i psychicznie. Dojrzeliśmy także jako Lipka. Można powiedzieć, że poczucie wartości i priorytetów bardziej się wśród nas ujednoliciło. Bez słów, wszyscy wiemy, dlaczego musimy zrobić to i owo. Gdzie należy zagrać „pioszczański bojtki“ korzennie, a gdzie możemy „powygłupiać“ się muzycznie.
Tagi: Chrystian Heczko, Lipka
Komentarze