Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
GNOJNIK / Kwestia utrzymania polskości na Zaolziu i relacji pomiędzy ZG PZKO a Kongresem Polaków zdominowały obrady Sejmiku Gminnego, który odbył się 12 lutego w Domu PZKO w Gnojniku. Wybrano również delegatów na kwietniowe Zgromadzenie Ogólne KP. Gnojniczan będą reprezentowali Halina Słowik i Paweł Pieter jun., który został też pełnomocnikiem.
Zygmunt Rakowski, jeden ze współautorów „Strategii rozwoju polskości na Zaolziu. Wizja 2035” przedstawił podstawowe tezy tej publikacji, natomiast obecny na Sejmiku prezes KP Józef Szymeczek podzielił się swoimi refleksjami o percepcji tego dokumentu wśród Zaolziaków.
Zdaniem Szymeczka największe zagrożenie dla Zaolzia tkwi w zamykaniu się w swoim świecie.
– Trzeba sobie uświadomić, że bez deklarowanej polskości nie będzie nawet gwary. Deklarowana polskość jest gwarantem tego, że coś tu zostanie. Chodzi nam o to, aby te tysiącletnie bogate dziedzictwo, które nazywa się polskość, przyjąć z wiarą, nadzieją i miłością jeszcze raz do swoich serc.
W dyskusji prezes MK PZKO Paweł Pieter (sen.) z zadowoleniem stwierdził, że udało się zachować w Gnojniku dziesięcioprocentowy odsetek Polaków.
– Udało się też zrobić tablice wjazdowe choć długo to trwało. Ale na przykład innym ludziom w gminach obok wystarczy, że mają napisane „witamy was, herzlich wilkommen”. Jeśli wystarczy nam to „herzlich wilkommen”, to my jesteśmy tu już jakimś skansenem.
Zwrócono też uwagę, że niekiedy, szczególnie na łamach „Głosu Ludu”, nie widać jedności zaolziańskich Polaków. Szymeczek przyznał ze swej strony, że współdziałanie Kongresu i PZKO formalnie nie wygląda w tej chwili najlepiej, ale KP stara się by te stosunki były poprawne.
– Gdyby pan prezes [chodzi o Jana Ryłkę – przyp. red.] cokolwiek chciał, to „Głos Ludu” i stronę mu da, niech sobie ją zapełni czym chce – zadeklarował Szymeczek, a odnosząc się do braku jedności zaapelował do zebranych:
– Jeśli macie pomysł, receptę jakby to przełamać to podajcie mi, a ja się do tego dostosuję, aby to lepiej wyglądało.
Dodał też że działalność PZKO i KP się nie pokrywa.
– Nasze organizacje się nie wykluczają. Nie robimy tych samych rzeczy, każdy ma zupełnie inną rolę, inne zadanie. I obie miałyby się wspierać. Silnie funkcjonujący Kongres może być silną ostoją do jeszcze lepiej funkcjonującego PZKO – podkreślił Szymeczek.
– Niekiedy jest to rozumiane tak, że są to dwaj konkurenci, którzy się biją o te same pieniądze, a to jest totalne kłamstwo. Każda strata jednego naszego podmiotu powoduje utratę tych pieniędzy. Gdyby padł ZG PZKO, tak my tracimy 2,5 mln, które on otrzymuje z Pragi. I tego nikt nie odzyska – wyjaśniał.
Zasugerował też, że dobrze by było gdy „Zwrot” i „Głos” mogła wydawać jedna osoba prawna.
– Jakby redakcja „Głosu Ludu”, która siedzi w obcych pomieszczeniach, mogła siedzieć w PZKO i płacić najem Związkowi, to są rzeczy, którymi by się trzeba było zajmować. Ale to się nie udaje.
Według czeskich danych statystycznych w Gnojniku mieszka 10,88 proc. Polaków czyli 161 osób (choć wg KP wraz z mieszkańcami deklarującymi podwójną narodowością jest ich 172), ponad połowa z nich jest członkami Miejscowego Koła, które liczy 98 członków. W Sejmiku, który odbył się w ramach zebrania sprawozdawczego PZKO, wzięło udział dwadzieścia osób.
(ÿ)
KOMENTARZ:
W wypowiedziach Józefa Szymeczka pojawiło się sporo nieścisłości. Stwierdził np., że KP stara się, by stosunki pomiędzy obiema organizacjami były poprawne.
W tym miejscu warto przypomnieć, że to KP przez pół roku nie był w stanie odpowiedzieć na list ZG PZKO i podać terminu wspólnego spotkania. Spotkanie to ostatecznie odbyło się pod koniec stycznia br.
Również stwierdzenie, że gdyby ZG PZKO padło, polska mniejszość utraciłaby 2,5 miliona koron dotacji, jaką ZG PZKO otrzymuje z Pragi, jest niezgodne z prawdą.
ZG PZKO w roku 2014 otrzymał od czeskich ministerstw dotacje w łącznej wysokości 1 952 tysięcy koron, a w roku 2015 w wysokości 2 114 tysięcy koron. Warto zaznaczyć, że w obu kwotach zawarta jest dotacja na wydawanie „Zwrotu” (ok 1 miliona koron) a w roku 2015 dodatkowo dotacja na organizację Festiwalu PZKO.
Pieniądze te nie są przekazywane Związkowi automatycznie. Organizacja co roku bierze udział w konkursach dotacyjnych, przyznanie dotacji leży w gestii poszczególnych komisji dotacyjnych.
W zależności od możliwości budżetowych dotacjodawców co roku ustalona jest pula pieniędzy, które przekazane zostaną na projekty poszczególnych organizacji pracujących na rzecz mniejszości.
Nie można więc powiedzieć, że „Gdyby padł ZG PZKO, tak my tracimy 2,5 mln, które on otrzymuje z Pragi. I tego nikt nie odzyska.” Komisja dotacyjna może bowiem zdecydować, by te środki przekazać na projekty innej polskiej organizacji.
Szymeczek stwierdził też, że Głos Ludu mógłby wynajmować pomieszczenia od ZG PZKO i w ten sposób wesprzeć organizację, ale to się nie udaje.
Warto więc zaznaczyć, że ZG PZKO od kilku lat szuka najemcy pomieszczeń na ul. Strzelniczej. Publikował ogłoszenia, zawiesił spory baner na budynku ZG PZKO. Wg informacji z Sekretariatu ZG PZKO do dnia dzisiejszego Kongres Polaków nie złożył oficjalnej oferty wynajmu pomieszczeń.
Nie prowadzono też oficjalnych rozmów na temat połączenia obu redakcji. Moim zdaniem takie rozwiązanie nie byłoby najszczęśliwsze. Jednak pewien pluralizm w mediach jest potrzebny.
(HS)