CIESZYN / Księga meldunkowa, a w zasadzie bardziej trafne byłoby określenie księga pamiątkowa najstarszego schroniska turystycznego na Śląsku Cieszyńskim, czyli schroniska na Jaworowym, prezentowana była w piątek 29 września w ramach cyklu prelekcji Cymelia i osobliwości ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej”.

    Wpisy w księdze prześledził i wyciągnął z nich co ciekawsze fragmenty Krzysztof Kleczek z Książnicy Cieszyńskiej.

    Wcześniej jednak omówił początki ruchu turystycznego na Śląsku Cieszyńskim. Uwarunkowany był tym, że ludzie zaczęli mieć czas wolny. A chodząc w góry, zagospodarowywali go w większości ci, którzy nie pracowali fizycznie, a więc urzędnicy, nauczyciele. I to bez względu na narodowość.

    Tym, co zauważa się po prelekcji i prześledzeniu wpisów w księdze, jest ponadnarodowy charakter omawianego schroniska. Choć księga prowadzona jest w języku niemieckim, mnóstwo w niej wpisów po polsku. I tylko w kilku miejscach zostały one przez kogoś przekreślone i poprawione na niemiecki.

    – To, co znajduje się w księdze, sugeruje, że nikt nie miał nad nią specjalnej kontroli. Zapewne leżała gdzieś w schronisku i każdy wpisywał w niej, co chciał – zauważył Kleczek, pokazując strony ozdobione a to pieczątką schroniska, a to jakimś rysunkiem, a to wklejonym ni stąd, ni zowąd znaczkiem, który był czymś w rodzaju cegiełek pomagających finansować organizacje turystyczne.

    Zdarzają się też wpisy w pionie czy ewidentnie dowcipne. Np. w rubryce zawód ktoś wpisał „dyrektorka świeżego powietrza”. Ktoś wpisał, że jest detektywem z nowego Jorku. A wpis znajduje się pomiędzy wpisami wycieczki realschule z Bielska, więc najprawdopodobniej któryś z uczniów zrobił sobie taki żart.

    W księdze znajdowały się rubryki skąd ktoś przybywa, czy nocował. Nie wszyscy wszystko wpisywali. Rubryki zawierały zawód. Kobiety często wpisywały „żona kupca”, „żona fabrykanta”.

    Kleczek wyjaśnił, że działalność schroniska na Jaworowym opierała się o różne towarzystwa turystyczne. Kiedy działacze sekcji cieszyńskiej niemieckiej organizacji turystycznej Beskiden-Verein otwarli go w 1895 roku, w ciągu pierwszych dni odwiedziło go około tysiąca osób.

    Sama omawiana księga, co już wspominaliśmy, nie jest prowadzona w zbyt sformalizowany sposób. Wpisywały się do niej też osoby, które nie nocowały w schronisku. Poza tym jest tylko jedna, a z pewnością były tomy i przed nią, i po niej.

    Ten, który trafił do książnicy,  zawiera wpisy z lat 1906-1910. Zaczyna się 31 maja wpisem 1134 gościa, a kończy się na gościu 1484.

    Kto zatem wpisywał się do księgi? – Bardzo dużo jest wpisów mieszkańców okolicznych miejscowości – wyjaśnia Kleczek. – Jeśli chodzi o profesję, to są to ludzie mający czas i siłę na wycieczki, czyli urzędnicy, nauczyciele. Zdarzają się też wpisy górników, stolarz, blacharz, dwóch rolników, ale to jest rzadkość. Są też osoby, które gościły na Jaworowym wielokrotnie. Np. Fanny Kubetschka bywała regularnie.

    Prelegent omówił też imprezy, jakie były organizowane w schronisku. Były dwie najważniejsze –  wrześniowa impreza sportowa oraz Noc św. Jana w czerwcu, kiedy to palono ogniska. U nas ten zwyczaj nie był specjalnie popularny, natomiast niemieckie góry pełne były w tym czasie ognisk. 

    Tagi: , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego