Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / W parafii katolickiej pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Czeskim Cieszynie od początku marca mieszkają wraz ze swoimi opiekunkami dzieci z domu dziecka z Łucka w obwodzie wołyńskim na Ukrainie. Minęło dziewięć miesięcy odkąd parafia stała się dla dzieci nowym domem.
Pierwszy raz rozmawialiśmy z ks. Lukášem Mockiem na temat dzieci i ich potrzeb w kwietniu tego roku. Rozmowę tę można przeczytać tutaj. Dziś poprosiliśmy księdza o jeszcze jedną rozmowę, żeby dowiedzieć się, jak dzisiaj radzą sobie dzieci.
Dzieci są już u was dziewięć miesięcy. Jak wygląda ich życie codzienne? Co się zmieniło od marca tego roku?
Dzieci czują się na parafii jak u siebie w domu. Na wiosnę zaczęły chodzić do szkoły. Wystarczy, że przejdą przez park i są już na miejscu. Młodsze dzieci chodzą do przedszkola. W szkole się zaaklimatyzowały. Słyszałem, że panie nauczycielki mają wspaniałe podejście do dzieci. Nasze dzieci bez problemu zintegrowały się z grupą. Nie było z tym żadnego problemu.
A jak język czeski?
Uczą się. Już rozumieją coraz więcej.
Chodzą do zwykłej klasy?
Tak. Uczą się razem z czeskimi dziećmi. Myślę, że taka sytuacja jest dla nich o wiele lepsza, niż gdyby miały się uczyć w osobnej klasie. W ten sposób lepiej przystosowują się do nowej szkoły. Jestem pełen podziwu, że nauczycielki dają radę. Na początku to pewnie nie było łatwe. Wszystkie dzieci na koniec roku szkolnego dostały świadectwa. Niektóre były dobre, niektóre trochę gorsze.
Jak wygląda zwykły dzień dzieci?
Codziennie rano ich wychowawczynie odprowadzają je do szkoły i do przedszkola, więc tutaj na parafii przez cały dzień nikogo nie ma. Opiekunki w tym czasie sprzątają, zajmują się domem. Gdy dzieci wrócą ze szkoły, wychowawczynie się nimi zajmują.
Jak dzieci spędziły wakacje?
Przygotowaliśmy dla nich wyjazd. Dzieci pojechały na kolonie do Luhačovicach na Morawach. Zmieniły środowisko. Spędziły czas na łonie natury, chodziły na kąpielisko. W opiece na miejscu pomagali nam wolontariusze z Czeskiego Cieszyna. Pojechaliśmy tam pociągiem, więc była to dodatkowa przygoda. Resztę wakacji dzieci spędziły w Czeskim Cieszynie – chodziły na kąpielisko, w góry. Staraliśmy się im jakoś zorganizować czas, żeby był atrakcyjny.
Jak dzieci spędzą święta?
Na Ukrainie święta Bożego Narodzenia są później i też trochę inaczej wyglądają. Ale uznaliśmy, że będziemy obchodzić Boże Narodzenie według naszego kalendarza. W tym tygodniu każde dziecko napisze list do Dzieciątka. Poszczególne rodziny z parafii sfinansują prezenty dla naszych podopiecznych.
Jak wygląda teraz wasza sytuacja finansowa?
Mamy zasiłek od państwa. Jednak te pieniądze nie są wystarczające. Ciągle szukamy dodatkowych źródeł finansowania, żeby móc utrzymać dzieci. Napływają do nas dary, większe lub mniejsze. Teraz musimy oszczędzać w związku ze wzrostem cen energii. Ale nasza sytuacja finansowa jest stabilna.
A jak można wam pomóc?
Można nas wesprzeć finansowo. Można również przynieść prezenty pod choinkę dla dzieci. Można nas też wesprzeć modlitwą.
Potrzebujecie jeszcze wolontariuszy?
Mamy już stałą grupę sprawdzonych wolontariuszy. Czasami zabieramy dzieci na dodatkowe wycieczki. Czasami ktoś przyjdzie się z nimi pobawić lub porozmawiać. Dzieci przez większość dnia są w szkole, więc więcej pomocy nie potrzebujemy.
Z tego, co ksiądz mówi, wynika, że chęć niesienia pomocy uchodźcom nie osłabła z czasem?
Ten pierwszy entuzjazm rzeczywiście opadł. Ale ciągle znajdują się ludzie, którzy sami z siebie przyjdą, pomogą, przekażą jakiś datek.
Jak wygląda teraz miejscowość, z której pochodzą dzieci? Czy jest dokąd wracać, gdy skończy się wojna?
Teraz to wygląda tak, że w budynku domu dziecka nie ma wody i elektryczności. Nie ma też możliwości, żeby go ogrzać. Ale budynek stoi. Dom dziecka funkcjonuje, są tam nowe dzieci. W listopadzie, gdy uderzyły w miasto rakiety, zostały uszkodzone sieci energetyczne. Czasami prąd jest, czasami go nie ma. Dzieci, które tam się znajdują, muszą się chować podczas nalotów w schronach.
Korzystając z okazji, chciałem bardzo podziękować wszystkim tym, którzy się modlą, przekazują dary pieniężne i materialne, wszystkim tym, którzy w jakiś sposób pomogli nam w opiece nad dziećmi. To jest dla nas bardzo ważne. Bardzo się cieszymy, że znalazło się tylu ludzi dobrej woli.