Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / Deszcz nie odstraszył miłośników rockowych brzmień. Mimo niepewnej pogody w parku Adama Sikory w sobotnie popołudnie 13 lipca zebrały się tłumy. Przyciągnęła je spora dawka rockowej muzyki i festiwalowa atmosfera.
Fani rocka od początku trwania festiwalu Rockowanie nad Olzą („Rockování nad Olzou”), który wyznaczono na godzinę 14, schodzili się powoli. Podczas występu pierwszego zespołu – O.S.G. z Trzyńca Łyżbic pod sceną nie było tłoczno. Niech żałują ci, którzy z dotarciem do Sikoraka się nie spieszyli – chłopaki wymiatały całkiem fajną muzę.
Z czasem teren parku zaczął coraz szczelniej wypełniać się spragnioną rockowych brzmień i klimatów plenerowego festiwalu publiką. Raz po raz wychodziło słonko. Gdy kapryśna aura częstowała mżawką czy deszczem, fani wyciągali peleryny i podrygiwali dalej w rytm ulubionej muzy
Piknikowa, rodzinna atmosfera i ekologia
Pod samą sceną nie brakowało fanów w ciężkich butach, podskakujących w euforii w rytmie muzyki ulubionego zespołu. Ale już kawałek dalej tatusiowie z pociechami na barana. A jeszcze kawałek dalej całe rodziny. W przerwach pomiędzy opadami deszczu rozsiadali się na trawie.
Dzieciarnia z lemoniadą, rodzice z piwem. Sporo ludzi z własnymi wielorazowymi naczyniami na piwo z twardego plastiku. Dominowały te z nadrukiem ” HC Oceláři Trzyniec”. Ale i ci, którzy nie pomyśleli o zabraniu z domu własnego naczynia na złocisty trunek, nie generowali bałaganu.
Dzięki funkcjonującemu na terenie festiwalu skupowi plastikowych kubków jednorazowych te nie walały się po terenie festiwalu, jak to bywa na wielu imprezach masowych. Również kubły ustawione w wielu miejscach parku zawsze były potrójne, na poszczególne rodzaje odpadów.
Organizatorzy festiwalu Rockowanie nad Olzą, a tego roku odbyła się 7. jego edycja, od początku dbali bowiem o ekologię umieszczając na terenie festiwalu pojemniki na segregowane odpady i wprowadzając zbiórkę plastikowych kubków.
Międzynarodowa publika
Podczas kolejnej fali deszczu udałam się do stolika, przy którym zostawiłam parasol. – Je tu kajsik mój paryzol? – zagaduję. Co? – z miny siedzącego na skraju ławy młodego mężczyzny widać wyraźnie, że nie zrozumiał, o co pytam. – Je tady někde můj deštník? – ponawiam pytanie, tym razem po czesku. Zreflektowała się, o co mi chodzi siedząca obok niego dziewczyna. – Parasol? ten? – podniosła z ławki.
Pod sceną również usłyszałam język polski. Zabrzmiał też na scenie. Jednym z sześciu występujących zespołów był bowiem skład o międzynarodowo brzmiącej nazwie Alcoholica. Okazało się, że chłopaki są z Górnego Śląska.
Nazwa nie jest przypadkowa. Założony w 2004 roku zespół z założenia ukierunkował się na granie muzyki zespołu Metallica. A przydomek ten zyskała Metallica w pierwszych latach swojej działalności. – Myślę, że to nielada atrakcja – koncert Metallicki za 250 koron – z uśmiechem powiedziała mi Hanka Outratová z radia Čas Rock – konferansjerka festiwalu. I nie myliła się, sądząc po tym, jak tłoczno zrobiło się przy barierkach pod sceną.
Oprócz coverów legendarnego zespołu Metallica kapela z Górnego Śląska zaprezentowała również kilka swoich własnych, autorskich utworów.
Wcześniej, przed muzą Metallicki serwowaną przez zespół Alcoholica, zgrali Tanja z zespołem oraz Aleš Brichta. Później zaś Panoptiko i Doga.
(indi)