Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Ostatnio sięgam często po dzieła fantastyczne i science fiction. I wcale nie tak dawno przeczytałam debiut amerykańskiej pisarki współczesnej Leigh Bardugo zatytułowany Cień i kość (w oryginalnym tytule Shadow and bone). A następnie – jej kolejną książkę pt. Szóstka wron.
Okazało się, że w kwietniu br. na podstawie tych dzieł powstał serial emitowany na popularnym portalu internetowym Netfliks. Czytając książki Bardugo, nie miałam pojęcia o serialu, jednak znając już fabułę, zdecydowałam się na obejrzenie serialu i porównanie ekranizacji z książkami.
Świat wykreowany przez Bardugo, czyli uniwersum Griszów, jest inspirowany carską Rosją. Znajdują się w nim też doskonale wplecione w fabułę elementy rosyjskiej baśni. Serial Erica Heisserera bazuje na postaciach, to one nadają mu tempa. W ekranizacji obu książek fabuła została skomponowana w taki sposób, by tworzyć jedną całość, dwa wątki obu dzieł są splecione ze sobą i opowiedziane równolegle.
Żołnierka. Przywoływaczka. Święta.
Jedną z bohaterek jest Alina, zwykła żołnierka kartografka, która na co dzień musi żyć w świecie pełnym mroku. Młoda dziewczyna przypadkowo uwalnia ukryte w sobie moce, które mogą całkowicie zmienić sytuację w kraju. Pozostaje pytanie, komu można w tej chwili zaufać i co jeszcze skrywa jej przeszłość… Sama jeszcze nie wie, jak potężny jest jej dar i czego dzięki niemu dokona. Okazuje się, że jest on niepowtarzalny, czym zwraca na siebie uwagę samego przywódcy Griszów – generała Kirigana.
Sierota wkracza do ociekającego przepychem świata monarchów i dworskich intryg, rozpoczyna szkolenie wśród griszów, wojskowej elity swojego kraju, i daje się zauroczyć ich niesławnemu dowódcy. Kirigan uważa, że Alina potrafi przywołać moc, która może zniszczyć Fałdę Cienia i zjednoczyć rozdarty wojną kraj – w tym celu musi jednak zrozumieć i opanować swój nieokiełznany dar.
Królestwo znajduje się w coraz większym niebezpieczeństwie, a Alina poznaje tajemnice swojej przeszłości i dokonuje niebezpiecznego odkrycia, które może zagrozić nie tylko wszystkiemu, co kocha, lecz także przyszłości całego kraju.
Równolegle fabuła skupia się na Kazie Brekker i jego kompanii. Wesoła banda ma za cel odnaleźć oraz uprowadzić Alinę i zarobić na tym sporą sumkę, by następnie ujść z życiem.
Świat pełen intryg i mroku
Oprócz niebezpiecznie wciągającego świata jest tutaj wiele ciekawych postaci, które są siłą tego literackiego uniwersum. Są dobrze wykreowane, charakterne i wielowymiarowe. Wprowadzenie każdej postaci miało cel, czasem mały, ale zawsze jakiś. Tempo lektury jest dużo spokojniejsze niż tempo akcji serialu. W ekranizacji obecne są wielkie emocje, aura tajemnicy i spektakularne efekty specjalnym. Serial spotkał się również z pozytywną reakcją krytyków, więc na pewno po przeczytaniu książek, warto zobaczyć serial.
Alina, jako główna bohaterka, nie wyróżnia się zbytnio na tle innych bohaterek, które zaczynają jako szara myszka, by z czasem odkryć w sobie ukryte pokłady mocy. Podobnie jest z jej najlepszym przyjacielem Malem, miłym chłopakiem, który jest rozchwytywany przez wszystkie dziewczęta. Najlepiej zbudowaną postacią jest generał Kirigan – Darkling.
W powieści występuje również wątek romantyczny. Podobała mi się dynamika pomiędzy dwoma różnymi relacjami – pierwszej opartej na głębokim poznaniu, poczuciu przywiązania i ogromnego komfortu; i drugiej, bardziej zmysłowej, zaskakującej i trochę dzikiej. Byłabym ciekawa wyboru Aliny, gdyby okoliczności były nieco inne.
Znane motywy w odświeżonej odsłonie
Jak na lekturę fantasy przystało, są tu motywy podróży, poszukiwania i ucieczki. Poszczególne wydarzenia są zrozumiałe i wyjaśniane, więc z radością i bez zbędnego wysiłku można po prostu obserwować losy głównej bohaterki. Akcja nie zwalnia, historia jest raczej prosta. Powieść nie jest długa, ale za to wypełniona po brzegi ważnymi zdarzeniami.
Podsumowując, po Cień i Kość warto sięgnąć ze świadomością, że to powieść debiutancka i w tym przypadku jest to odczuwalne. Mimo to, czyta się ją lekko. Czy z zapartym tchem? O tym każdy powinien przekonać się osobiście.
Julia Kawulok
Tagi: Leigh Bardugo, recenzja