Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN, KONIAKÓW/ Członkowie MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Centrum co roku jeździli na wycieczki po Europie. Pandemia pokrzyżowała ich plany. Ale gdy tylko pandemiczne obostrzenia pozwoliły na jakąkolwiek aktywność, postanowili nie rezygnować ze swej podróżniczej pasji. Tyle że zamiast autokarem w odległe zakątki Europy, wybrali się na własnych nogach do Koniakowa.
Okazało się, że i w najbliższej okolicy jest co zwiedzać, a że właśnie przypadła rocznica tragicznych wydarzeń w kaplicy ewangelickiej na koniakowskim cmentarzu, to obranie tego celu wydaje się nader trafne.
Mimo obaw o pogodę w czwartkowe popołudnie 20 maja świeciło słońce. Grupka członków MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Centrum wyruszyła więc pieszo z Czeskiego Cieszyna do Koniakowa. Prowadziła ich Janka Procner.
Pokonanie 6,5-kilometrowej trasy zajęło im półtorej godziny. Nikt się nie śpieszył. Po drodze był czas i na zachwycanie się otaczającą przyrodą oraz widokami (widoczność tego dnia była wyśmienita), i na rozmowy. Na miejscu dołączyli też inni członkowie, którzy przyjechali na rowerze, bądź samochodami.
Przypomniano tragiczną historię sprzed 115 lat
Tragedię sprzed 115 lat przypomniała zarówno Janka Procner, jak i poproszony o otwarcie kaplicy pastor Marcin Piętak. Przyszedł też mieszkający w pobliżu Otto Jedzok, który o kaplicy wie chyba wszystko i również opowiedział zarówno o historii, którą zgłębiał, jak i o współczesności kaplicy.
Tragiczne wydarzenia z 1906 roku
17 maja 1906 roku podczas pogrzebu Michała Farnego zerwała się burza. – Część ludzi weszła do środka, część została na zewnątrz, stali oparci o ścianę. Jak piorun uderzył, to wszyscy upadli. Po jakimś czasie odzyskał przytomność pastor, który odprawiał pogrzeb. I okazało się, że ci, którzy leżeli przy ścianie, byli martwi – opowiadał.
– Kierownik Jan Siwy z Grodziszcza, kiedy już wszyscy byli w środku zapytał, czy jest tutaj piorunochron. Jak się okazało, że nie, to zaczął namawiać, by z kaplicy wyjść. Ale była ulewa i wszyscy zostali – uzupełniła Janka Procner. O odczytała historię tamtych wydarzeń, która ukazała się kiedyś w „Těšínských listach”, a którą jej mąż przetłumaczył wówczas na język polski.
Członkowie MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Centrum do koniakowskiej kaplicy przyszli dokładnie w rocznicę pogrzebów ofiar tamtej tragedii. Jak bowiem odczytała Janka Procner pogrzeby odbywały się 19 i 20 maja.
Pogoda na spacer była idealna, a widoczność wspaniała
W drodze powrotnej ci uczestnicy wycieczki MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Centrum, którzy zdecydowali się wracać piechotą, odwiedzili jeszcze cmentarz w Mistrzowicach. Po drodze mieli też okazję podziwiać przepiękne widoki, a nawet tęczę.
I tak spacer po najbliższej okolicy zorganizowany przez Zarząd MK PZKO zamiast corocznej wycieczki „Rakotouru” po Europie uczestnicy uznali za nader udany. I choć oczywiście tęsknią za dalszymi podróżami, zapowiedzieli, że dopóki nie są one możliwe, zamierzają skupić się na turystyce wokół Cieszyna.
(indi)
Tagi: Janka Procner, kaplica ewangelicka w Koniakowie, MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Centrum
Komentarze