Z poczty redakcyjnej
E-mail: info@zwrot.cz
Po przeczytaniu artykułu na pierwszej stronie „Głosu“ z dnia 7 lutego br. pod tytułem „Polszczyzna co uszy rwie“ postanowiłem zareagować w tej sprawie. Tak pojmowany problem przedstawia kolokwialne wytykanie tym, którzy przyczynili się do tego, że stacje na terenie Zaolzia oraz ogłoszenia w pociągach mają polski tekst, mało konsekwencji w działaniu.
A to, że udało się działaczom Polskiej Sekcji Narodowej Ruchu Politycznego COEXISTENTIA-WSPÔLNOTA wymusić na Czeskich Kolejach, by realizowały postanowienia Traktatów Europejskich i przez ostatnie dziesięć lat, każdy pasażer pociągu pospiesznego z Pragi do Nawsia oraz pociągu osobowego z Ostrawy do Mostów, słyszy nazwy przystanków kolejowych na Zaolziu w języku polskim, dzisiaj wywołuje niezadowolenie. Krytykującym przeszkadza, że artykulacja tych stacji nie brzmi, jak na język polski przystało.
Ten paradoks zamiast nas martwić, powinien nas cieszyć. Bo to dokumentacja tego, jak trudno przez gardło im przechodzi wymawianie, pod przymusem czegoś, o czym najlepiej chcieli by zapomnieć. Wiele razy zwróciłem uwagę na pasażerów, którzy jadąc tymi pociągami, dopiero po minięciu Ostrawy zaczynają wybrzydzać na te polskie ogłoszenia. I zawsze mam świadomość, że to potomkowie „ szkopyrtoków“, bo ci wstydzą się swojego pochodzenia. Prawdziwi Czesi nawet ze zrozumieniem kiwają głowami, bo mają świadomość, że ich ojczyzna jest krajem demokratycznym i tolerancyjnym.
Także parokrotnie było trzeba zareagować, kiedy pasażerowie z Polski wręcz oburzeni, komentowali ten fakt, że przecież oni są w Czechach i pewnikiem także Czesi będą żądać, by w pociągach w Polsce ogłoszenia były w języku czeskim. Dlatego mam prośbę do tych, którzy mają się za reprezentantów Polaków na Zaolziu, by się wzięli w garść i realizowali rzeczywiste problemy, które trzeba rozwiązać.
Mam na myśli temat , który od pięciu lat jest wałkowany, a ci „o wrażliwych uszach“ go z uporem maniaka negują. Bo też nie wpadli na ten pomysł i trudno im się zgodzić z tym, że poprawne nazewnictwo szkół polskich oraz instytucji samorządowych i państwowych świadczy o naszym statusie narodowym i jest szyldem prezentującym polskość naszych obywateli.
Wszelkie obstrukcje stawiane przed ten projekt świadczą o miałkości realizatorów, wielce propagowanej „Wizji“. Nie musimy czekać nawet na rok 2035. Po spisie ludności, który przebiegnie w przyszłym roku, napisy na stacjach kolejowych a nawet te ogłoszenia w pociągach mogą zostać zlikwidowane, ponieważ nie musimy osiągnąć stanowionego limitu 10 % osób deklarującą polską narodowość.
Cały wysiłek trzeba skierować w tym kierunku, by Polacy na Zaolziu nie bagatelizowali sprawy określenia swojej narodowości i w Spisie Powszechnym ją bezwzględnie deklarowali. Jak wynika ze spisu z roku 2011, benewolencja przyznawania swojej narodowości osiągnęła granicę krytyczną, bo prawie 30% populacji w Republice Czeskiej nie przyznała się do żadnej narodowości. A prawo czeskie opiera się na tych danych i to skrzętnie wykorzysta.
Stanisław Gawlik
Artykuły w kategorii Blogi prezentują poglądy autorów i nie mogą być interpretowane w żaden inny sposób.
Tagi: Stanislaw Gawlik