CIERLICKO / Jednym z programów realizowanych w ramach „Wakacji na Zaolziu” były „Warsztaty Wspinaczkowe”. Poprowadziła je Renata Bilan – certyfikowana instruktora wspinaczki na sztucznych ściankach i na skałkach, z którą rozmawialiśmy w przedostatnim dniu ostatniego turnusu.

    „Wakacje na Zaolziu” już na stałe zagościły w harmonogramie wakacyjnych wydarzeń w regionie. Jednak półkolonie wspinaczkowe to nowa inicjatywa. Skąd pomysł, żeby zrobić coś zupełnie innego i dlaczego akurat wspinaczka?

    Faktycznie takie zajęcia w ramach „Wakacji na Zaolziu” odbywają się pierwszy raz. Był to mój pomysł. Starałam się go przeforsować i w końcu się udało. W niektóre dni było aż piętnaścioro dzieci. Wiadomo, że w ramach półkolonii uczestnicy nie muszą być obecni przez cały tydzień, więc czasami było więcej uczestników, czasami mniej. Na przykład wczoraj była piętnastka, byliśmy w Ostrawie, dzisiaj jest nas troszeczkę mniej, a jutro ostatni dzień, kończymy.

    A dlaczego wspinaczka? Bo to moje hobby. Sama się tego nauczyłam w ciągu ostatnich kilku lat i staram się przekazać tę wiedzę dalej. Poza tym mam już trochę doświadczenia z obozów wspinaczkowych, bo byłam na kilku. Zastanawiałam się więc, jak to wykorzystać. Znaleźli się chętni młodzi ludzie do pomocy i tym sposobem pomysł udało się zrealizować.

    Pomysł świetny, bo łączy zajęcie dzieciom wakacyjnego czasu w sposób aktywny, zapewniający ruch, z pokazaniem im czegoś nowego. A dodatkowo w języku polskim, co tutaj też dziewczyny, z którymi rozmawiałam, podkreślały.

    Staramy się, choć to wyzwanie. Bo ja na przykład jestem wyszkolona w terminologii czeskiej, więc musiałam się troszeczkę poduczyć polskiej. Dochodzi tu fachowa terminologia, której nie ma przy mniej specjalistycznych zajęciach, więc staramy się przynajmniej te podstawowe pojęcia znaleźć po polsku i po czesku. Mam nadzieję, że coś im tam zostanie w głowach, ale przede wszystkim stawiamy na bezpieczeństwo – bezpieczne wspinanie, bezpieczną asekurację, bo to jest bardzo ważne. Czyli takie zupełne podstawy. Robią postępy, to widać.

    Pierwszego dnia byliśmy na małej ściance, wczoraj już na dużej, a dzisiaj tutaj na tej, która wygląda prawie jak skała.

    A więc nie dość, że coś innego, to jeszcze urozmaicone – zajęcia nie są na jednej ściance, a w różnych miejscach w regionie.

    Dokładnie. Zaczynaliśmy w Cierlicku. Tam jest mała ścianka, na której przez pierwsze dni pokazywałam im podstawy. Wczoraj byliśmy w Ostrawie, dzisiaj jesteśmy w Hawierzowie. Myślimy o tym, co jutro. Staramy się dostosować zajęcia zależnie od pogody. Jak jest ładnie, to oczywiście w plenerze, a jak pada, to korzystamy ze ścianek w hali.

    Co wspinaczka daje młodym ludziom?

    W skrócie: wspinaczka to na pewno bardzo wszechstronny rozwój ruchowy. Tutaj nie ma obciążenia jednej partii ciała, np. ręki czy nogi, jak w tenisie czy innych sportach. Trzeba być zwinnym, rozwijać równowagę, a także odwagę.

    No i coś niekoniecznie fizycznego – odpowiedzialność za drugą osobę. Bo ten, który asekuruje, ma w ręku zdrowie i życie tego, kto się wspina, więc to jest duża odpowiedzialność. To zupełnie coś innego, niż na przykład tenis, gdzie nie ma takich elementów. Wspinaczka to nie jest drużynowy sport, ale nie jesteś w nim sam, bo zazwyczaj wspinasz się w parach, zmieniacie się. Uczestnicy tych zajęć uczą się więc także być odpowiedzialni wobec siebie nawzajem. To naprawdę rewelacyjna funkcja wychowawcza tej aktywności.

    No i wychodzenie ze strefy komfortu. Widać to w ich postępach, że próbują zrobić coś więcej, troszkę wyżej. Na początku wspinali się 2 metry i już zjeżdżali w dół, a teraz większość wspina się zupełnie na górę.

    Wiadomo, że uczestnicy mają różnie z doświadczeniem. Ja rozmawiałam z trojgiem uczestników i ich doświadczenie było różne – od twojego prywatnego wnuka, który wiadomo, że chodzi na ściankę regularnie, poprzez dziewczynkę, która była na ściance kilka razy, po taką, która wcześniej próbowała raptem dwa razy.

    Ogólnie to jest dla nich nowość. Niektórzy byli z rodzicami czy z kimś na jakiejś ściance, może nawet na skałach, ale żeby ktoś poświęcał się temu sportowi częściej, to raczej nie. Uczymy tu asekuracji, podstawowych węzłów, zasad wspinania się, czego raczej nie znali. Jeśli mieli styczność ze wspinaczką, to okazjonalnie, a nie regularnie.

    W przyszłym roku też zamierzasz zorganizować takie warsztaty? Jakie są warunki uczestnictwa?

    Fajnie byłoby powtórzyć to w przyszłym roku, gdyby znaleźli się chętni. Zajęcia są przeznaczone dla starszych dzieci, czyli od lat 10-11 do 15. Młodsze dzieci też mogą brać udział, bo starsi ich doglądają, ale zasadniczo to jest dla starszych dzieci.

    To powiedz coś o samej infrastrukturze, z jakiej korzystacie. I jakie są możliwości korzystania z niej, jeśli ktoś po tych zajęciach „złapie bakcyla” i będzie chciał kontynuować to hobby?

    Korzystamy tutaj z ogólnodostępnych ścianek. Na niektórych, jak tutaj, w Hawierzowie trzeba mieć własny sprzęt, a na niektórych ściankach można wszystko wypożyczyć na miejscu. W Ostrawie np. mieliśmy opłacone właściwie wszystko – wyposażenie i tak dalej. W Hawierzowie przez cały rok szkolny są darmowe, otwarte zajęcia wspinaczkowe dla wszystkich dzieci ze szkół podstawowych i średnich. Szkoły mogą się zgłaszać na te zajęcia. Poza tym są tutaj tradycyjne wspinaczkowe kółka zainteresowań, tak samo w Ostrawie, gdzie są dwie większe ścianki i tam wszędzie można chodzić samodzielnie, z rodzicami lub w ramach szkółki zainteresowań. Cierlicko też ma ściankę w sali sportowej, która jest troszeczkę niższa, ale też fajna dla dzieci. Zwłaszcza na stawianie pierwszych kroków w tym sporcie.

    Skąd są uczestnicy wspinaczkowych „Wakacji na Zaolziu” i jak wygląda logistyka?

    Uczestnicy są z całego Zaolzia, z różnych stron. Jest grupa z Cierlicka, jest ktoś z Trzyńca, ktoś z Frydku, więc rozrzut jest dość duży. Rodzice dowożą dzieci na wyznaczoną godzinę do danego miejsca. Bazą była hala w Cierlicku. Tam spotykaliśmy się przez pierwsze dwa dni i teraz to zostało takim punktem stycznym. Rodzice, którym to pasuje, dowożą dzieci do miejsca, w którym akurat jesteśmy, na przykład wczoraj do Ostrawy, dziś do Hawierzowa. Resztę zabieraliśmy samochodami i wieźliśmy do Ostrawy albo tutaj, z Cierlicka. Jak ktoś nie mógł się dostać samodzielnie, to zapewnialiśmy transport z Cierlicka, jeśli ktoś potrzebował.


      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego