Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Gdy pod koniec października polskie cmentarze zaczynały rozświetlać się blaskiem zniczy, ja odnajdowałam się w zupełnie innej rzeczywistości podczas krótkiego urlopu na Cyprze. Słońce wciąż przyjemnie grzało, a śródziemnomorska bryza przynosiła zapach soli i kwitnących oleandrów. To właśnie u progu Wszystkich Świętych, gdy myśli naturalnie zwracają się ku przemijaniu, postanowiłam odwiedzić miejsce o starożytnej tradycji funeralnej – słynne Grobowce Królewskie w Pafos.
Stanęłam przed wejściem do tego niezwykłego miejsca, które wraz z całym stanowiskiem archeologicznym Kato Pafos figuruje na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Już sama nazwa pobudza wyobraźnię, choć – jak się później dowiedziałam – jest nieco myląca. Bilet wstępu za symboliczną kwotę 2,5 euro stanowił miłą niespodziankę, zwłaszcza w porównaniu z cenami tego typu atrakcji turystycznych w innych częściach Europy.
Genius loci i zapierająca dech w piersiach panorama
Pierwsze wrażenie okazało się zupełnie inne, niż się spodziewałam. Genius loci tego miejsca objawił mi się w kontraście między żywiołami – z jednej strony rozciągało się błękitne morze z piaszczystymi zatoczkami, z drugiej zaś pagórkowaty teren usiany monumentalnymi grobowcami wykutymi w litej skale. Z najwyższych punktów nekropolii roztaczała się zapierająca dech w piersiach panorama, obejmująca lazurowe wody Morza Śródziemnego z malowniczo osadzonym na mieliźnie wrakiem statku MV Demetrios II oraz latarnią morską w Pafos na horyzoncie. Jedynym moim żalem pozostawał wybór pory zwiedzania – październikowe słońce w samo południe wciąż potrafiło być zaskakująco intensywne, przez co dłuższe wędrówki między grobowcami wymagały samozaparcia.
Dlaczego właśnie ta nekropolia zasługuje na szczególną uwagę w kontekście święta zmarłych? Jej historia sięga schyłku IV wieku przed naszą erą, kiedy to założono Nea Pafos – nowe centrum administracyjne i gospodarcze królestwa. Choć nazwa „Grobowce Królewskie” może sugerować obecność pochówków monarchów, archeolodzy przekonują, że w rzeczywistości spoczywali tu najzamożniejsi obywatele oraz dostojnicy państwa Ptolemeuszy. Cypryjskie królestwa zostały wówczas zlikwidowane, ale głęboko zakorzeniony zwyczaj godnego chowania zmarłych przetrwał – i to w jak najbardziej okazałej formie!
Starożytni mieszkańcy pragnęli zapewnić sobie i swoim bliskim godne warunki w zaświatach
Najbogatsi mieszkańcy hellenistycznego Pafos wznieśli sobie prawdziwe „domy wieczności”, wzorowane bezpośrednio na ówczesnych rezydencjach mieszkalnych. Grobowce numer 3 i 4 zachwycają swoją architekturą, prezentując atrium otoczone eleganckimi portykami w stylu doryckim, który nieodparcie przywodzi na myśl skojarzenia ze słynnym ateńskim Partenonem. Wnętrza tych podziemnych kompleksów pokrywano niegdyś kolorowym tynkiem imitującym drogi marmur, co miało stworzyć iluzję luksusu i dostatniego życia. Wierząc głęboko w kontynuację egzystencji po fizycznej śmierci, starożytni mieszkańcy pragnęli zapewnić sobie i swoim bliskim godne warunki w zaświatach.
W obrębie nekropolii odnaleźć można różne typy pochówków – od prostych nisz grobowych, zwanych loculi, przeznaczonych zarówno dla dorosłych, jak i dzieci, po bardziej skomplikowane groby szybowe. Centralnym punktem każdego założenia funeralnego była studnia, która posiadała nie tylko praktyczny, ale przede wszystkim głęboko symboliczny wymiar. Woda symbolizowała przejście do świata zmarłych, stanowiąc swoistą bramę między tym, co ziemskie, a tym, co wieczne. Co ciekawe, po ceremonii pogrzebowej uczestnicy mogli dokonać rytualnego obmycia – zwyczaj ten przetrwał na Cyprze do dziś w zmodyfikowanej formie w prawosławnych obrzędach funeralnych.

Zwiedzając te starożytne grobowce u progu Wszystkich Świętych, nie mogłam oprzeć się refleksji nad uniwersalnością i trwałością ludzkich praktyk pogrzebowych. Starożytni Grecy, podobnie jak my współcześnie, otaczali moment śmierci szczególnym szacunkiem i złożonym systemem rytuałów, które pomagały oswoić nieuchronność końca.
Przed samym pogrzebem ciało zmarłego namaszczano wonnymi olejkami i owijano w lniany całun, następnie wystawiano na publiczną żałobną ekspozycję, by potem odprowadzić je w uroczystym, cichym pochodzie na teren nekropolii. Po złożeniu zmarłego do grobu urządzano podniosłą ucztę funeralną, podczas której najbliżsi krewni spożywali posiłek w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca wiecznego spoczynku. W ofierze zmarłym składano wino, oliwę, miód i owoce, zaś do samych grobów wkładano często złotą biżuterię – istniało bowiem silne przekonanie, że dusze zmarłych mogą powrócić i domagać się należnych im dóbr materialnych.
Tajemnica Grobowca nr 8
Niestety, o skarbach ukrytych w grobowcach szybko rozeszła się wieść, przyciągając uwagę licznych rabusiów. W XIX wieku szczególnie znanym łupieżcą okazał się Luigi Palma di Cesnola, który wywiózł stąd do Stanów Zjednoczonych ponad trzydzieści pięć tysięcy bezcennych artefaktów, stanowiących później zaczątek słynnej kolekcji nowojorskiego Metropolitan Museum.

Mimo tych strat największa archeologiczna zagadka przetrwała – w Grobowcu numer 8 odnaleziono bowiem unikalne statuetki ptaków, najprawdopodobniej przedstawiające orły, które stanowiły symbol władzy dynastii Ptolemeuszy. To właśnie to miejsce uznaje się za jedyne, gdzie mógł spoczywać członek rodziny królewskiej – prawdopodobnie Ptolemeusz, brat Ptolemeusza XII, ojca słynnej Kleopatry VII. Zgodnie z przekazami historycznymi, zginął on na Cyprze w 58 roku p.n.e., kiedy to Rzymianie ostatecznie przejęli kontrolę nad wyspą i wcielili ją do swojej prowincji.
„Stary Kościół”
Z koeli Grobowiec nr 7, znany również pod nazwą 'Palioeklisha’, czyli 'Stary Kościół’, kryje w sobie szczególną historię. W późniejszym okresie, prawdopodobnie we wczesnym średniowieczu, ten antyczny grobowiec został zaadaptowany przez chrześcijan i pełnił funkcję sekretnego miejsca schronienia i modlitwy. Ta ponowna funkcja nadana przestrzeni, pierwotnie przeznaczonej dla zmarłych, czyni ją wyjątkowym świadkiem ciągłości sacrum – od starożytnych rytuałów funeralnych, przez chrześcijańskie praktyki, po czasy współczesne. To materialny dowód na to, jak dawne miejsca kultu były przejmowane i na nowo interpretowane przez kolejne pokolenia wierzących.
Polscy archeolodzy na Cyprze
Warto przy tym zaznaczyć, że polska nauka ma niebagatelny wkład w odkrywanie historii starożytnego Pafos. Badania archeologiczne w Pafos, zapoczątkowane w 1965 roku przez profesora Kazimierza Michałowskiego, to jeden z największych sukcesów polskiej archeologii śródziemnomorskiej. Chociaż misja „ojca polskiej archeologii śródziemnomorskiej” koncentrowała się na odsłanianiu słynnych mozaik w obrębie starożytnego miasta (dzisiejszy Park Archeologiczny, leżący nieopodal Grobowców Królewskich), to jej działalność zapoczątkowała trwałą obecność polskich archeologów w Pafos, która trwa do dziś.
Opuszczając nekropolię w łagodnym blasku zachodzącego słońca, myślałam o tym, jak niewiele zmieniło się przez te wszystkie tysiąclecia w naszym stosunku do śmierci i pamięci o tych, którzy odeszli. Tak jak my dziś przychodzimy na cmentarze pierwszego listopada, tak starożytni mieszkańcy Pafos regularnie nawiedzali te grobowce, by oddać cześć swoim bliskim. W tej niezwykłej scenerii Grobowce Królewskie wydały mi się nie tyle miejscem śmierci, co wymownym świadectwem trwałości ludzkiej potrzeby celebrowania życia i zachowania pamięci o przodkach. To właśnie tutaj, na wyspie przesiąkniętej historią, dotyka się wieczności w sposób szczególnie poruszający – zwłaszcza u progu naszych polskich świąt zadumy i refleksji nad przemijaniem.





















