Choć planowaliśmy opublikować te rozmowy w trakcie XIX Konkursu Chopinowskiego, dopiero teraz – gdy emocje opadły, a fortepiany wybrzmiały do końca – możemy oddać głos tym, którzy dbali o ich brzmienie.

    Marcin Kusek, stroiciel fortepianów marki Steinway, przez tygodnie pracował za kulisami Konkursu Chopinowskiego, czuwając nad instrumentami, które towarzyszyły uczestnikom w najważniejszych momentach.

    Dziś wracamy do tych rozmów w trzyczęściowym cyklu: „Dziecko i pianino”, „Zawód stroiciel” oraz „Stroiciele w Konkursie Chopinowskim” – by spojrzeć na świat muzyki od strony, której zwykle nie widać ze sceny. Zapraszamy do lektury pierwszej części cyklu.

    Marcin Kusek w Filharmonii Narodowej podczas Konkursu Chopinowskiego

    Panie Marcinie, to pytanie zadają wszyscy rodzice: jakie pianino wybrać dla dziecka, które zaczyna naukę w szkole muzycznej – cyfrowe czy akustyczne?

    Zdecydowanie akustyczne. Na pewno nie cyfrowe. Wiem, że w sklepach sprzedawcy zachwalają te instrumenty i mówią, że to „to samo”. Ale to zupełnie inny instrument. Pianina cyfrowe mają prostą dźwignię obciążoną ciężarem, zwykle 60–65 g, jak huśtawka podparta w środku: z jednej strony naciska palec, z drugiej ciąży obciążnik. Faktycznie, w prawdziwym pianinie też na jednym etapie naciskania klawisza odczuwa się podobny ciężar. Ale to tylko fragment prawdy.

    Na czym polega więc różnica?

    W pianinie akustycznym klawisz przechodzi przez pięć etapów zapadania się, a opór zmienia się na każdym z nich. W cyfrowym – zawsze jest taki sam. Upraszczając: na instrumencie cyfrowym gra się łatwiej. Ale to oznacza, że dziecko uczy się złych nawyków.

    No właśnie – a między pianinem a fortepianem też są różnice?

    Oczywiście. Najważniejsze dotyczą repetycji i podwójnego wymyku. Współczesne pianino ma repetycję na poziomie 8 uderzeń na sekundę, a fortepian – 12. Jest więc o jedną trzecią szybszy. Ale różnice między pianinem a fortepianem to drobiazg w porównaniu z przepaścią, jaką dzieli instrument akustyczny od cyfrowego.

    A co z argumentem, że pianino cyfrowe brzmi pięknie – bo to przecież nagrania najlepszych instrumentów?

    Z dobrym torem elektronicznym, wzmacniaczem i głośnikiem pianino cyfrowe brzmi dobrze. Ale problem w tym, że brzmi zawsze tak samo. Nieważne, czy naciśniemy klawisz palcem, kolanem, łokciem, czy nawet usiądziemy na nim – dźwięk będzie identyczny. Nie ma możliwości wydobywania różnych barw i niuansów. A młody człowiek właśnie tego się uczy w szkole muzycznej – wrażliwości na dźwięk, reakcji instrumentu na różne sposoby „ataku” klawisza. Pianino cyfrowe tego nie uczy.

    A co z popularną radą, żeby kupić na początek pianino cyfrowe, a później – jeśli dziecku się spodoba – akustyczne?

    To prosta droga do rozczarowania. Jeśli dziecko uczy się gry na fortepianie w szkole muzycznej, to w domu na instrumencie cyfrowym będzie w stanie odegrać lekcję. Ale w szkole – siadając do prawdziwego fortepianu – nagle odkryje, że nic się nie zgadza. Że granie jest trudniejsze, że coś nie wychodzi. Fortepian jest instrumentem mechanicznie znacznie bardziej wymagającym. Im dziecko ma lepszy słuch i jest wrażliwsze na muzykę, tym rozczarowanie przyjdzie szybciej.

    Skoro więc tylko akustyczne – to jakie? Nowe czy używane?

    Najlepiej nowe. Niezależnie czy drogie, czy tańsze, np. chińskie. Każdy nowy instrument musi spełniać normy: głębokość dźwięku, długość i szerokość klawisza, wysokość czarnego klawisza względem białego, repetycja. Dzięki temu dziecko dostaje instrument, który jest kompatybilny z tym, na którym zagra w szkole czy na konkursie. Używane pianino to zawsze ryzyko, chyba że mamy zaufanego stroiciela, który je sprawdzi.

    Czyli lepiej kupić tańsze, ale nowe, niż drogie używane?

    Dokładnie. Bo instrument się starzeje. Ciężar gry staje się coraz lżejszy, repetycja słabsza, pojawiają się luzy. Tani instrument starzeje się szybciej – pierwsze objawy widać po kilku latach. W drogim – dopiero po kilkunastu. Generalnie pianino jest przewidziane na około 50 lat eksploatacji, potem powinno przejść kapitalny remont albo zostać zutylizowane.

    A jeśli ktoś naprawdę nie ma środków na nowe pianino?

    Wtedy zostaje używane – ale pod warunkiem, że obejrzy je stroiciel, któremu ufamy. Stroiciele często sprzedają instrumenty, które sami odnowili, ale nie zawsze etyka idzie w parze z rzemiosłem. Dlatego trzeba mieć pewność, że ktoś nam doradzi uczciwie.

    Kiedy już mamy pianino w domu – jak o nie dbać?

    Najważniejsza jest wilgotność. Minimalna to 40%, maksymalna – około 65%. Zbyt suche powietrze jest dla instrumentu zabójcze: płyta rezonansowa zaczyna się prostować, a potem pęka. A pęknięcie tej płyty to naprawa, która w praktyce się nie opłaca. Dlatego zimą trzeba pilnować nawilżania powietrza – najlepiej postawić higrometr, żeby mieć kontrolę. Temperatura nie ma aż tak dużego znaczenia, choć pamiętajmy, że od temperatury zależy też wilgotność. Jeżeli ktoś lubi mieć w domu zimą 25 stopni, to na pewno powietrze będzie za suche dla piania.

    A co ze strojeniem? Jak często powinien pojawiać się stroiciel?

    W warunkach domowych optymalnie co pół roku. Na salach koncertowych – przed każdym występem, czasem nawet kilka razy dziennie. Ale w domu pół roku to złoty standard.

    A jeśli dziecko po roku nauki w szkole muzycznej zrezygnuje? Czy inwestycja w tak drogi instrument ma sens?

    Może odpowiem z punktu widzenia nie tylko fachowca-stroiciela, ale też rodzica już dorosłych dzieci, absolwentów szkół muzycznych. Uważam, że edukacja muzyczna jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Nie znam człowieka, który byłby muzycznie obyty i jednocześnie byłby złym człowiekiem.

    Trzeba też pamiętać, że pianino kupujemy na pokolenia. To nie jest samochód, który po kilku latach wymienia się na nowy. Na przykład, dobry fortepian koncertowy potrzebuje 2–5 lat, żeby „rozegrało się” drewno i instrument osiągnął pełnię brzmienia. Potem utrzymuje ten poziom przez 10–15 lat, a później, przez kolejne dekady, może służyć jako fortepian orkiestrowy. Kiedy kupujemy pianino do domu, nie kupujemy go na dwa lata. Kupujemy je z myślą o pokoleniach. To instrument, który zostaje w rodzinie – często będzie cieszył jeszcze nasze prawnuki. Na nas spada zaszczyt zakupu instrumentu. Trzeba mieć dystans do siebie i do własnego życia, aby przewidzieć, że kiedyś ktoś będzie mógł zagrać na nim, gdy nas już nie będzie.

    Kiedy jest więc właściwy kolejny krok, czyli zakup fortepianu? Czy lepiej od razu inwestować w fortepian, czy wystarczy pianino?

    Na początku zupełnie wystarczy pianino — najlepiej nowe lub w bardzo dobrym stanie. Na tym etapie dziecko rozwija głównie motorykę, uczy się układania rąk, palców, stabilizuje kręgosłup, pracuje nad techniką siedzenia… Wszystko to jest bardzo ważne w początkowej fazie nauki.

    Dopiero w dalszym etapie, w drugiej lub trzeciej klasie liceum muzycznego, pojawia się potrzeba gry na fortepianie. Konkursy odbywają się już na fortepianach, więc wówczas dziecko potrzebuje instrumentu, z którym będzie miało kontakt codzienny i który odpowiada standardom profesjonalnym.

    Ale prawda jest taka, że w tym momencie w szkołach muzycznych fortepiany są dostępne — dziecko może ćwiczyć po lekcjach, przygotowywać się do konkursów na fortepianach koncertowych w salach szkolnych. Rodzic nie musi od razu kupować „Ferrari” do domu. Jeśli dziecko zostanie profesjonalnym muzykiem, możliwości finansowe i nagrody zwykle pozwolą później na zakup fortepianu.

    Jak zatem zachęcić dziecko do gry na instrumencie?

    Najważniejsze, by nie realizować poprzez dziecko własnych marzeń. Trzeba odłożyć swoje ambicje na bok i obserwować dziecko – czy to je cieszy, czy nie. To jest kluczowe. Nie ma sensu pchać dziecka na siłę – chore ambicje rodziców potrafią często wypalić w dzieciach pasję i zniechęcić je na długo.

    Jeżeli dziecko stwierdzi, że nie chce już grać – trudno, nic na siłę. To mówię z własnego doświadczenia. To wcale nie oznacza, że już nigdy nie wróci do muzyki. Może w przyszłości wybierze klasę matematyczno-fizyczną, zostanie inżynierem i będzie instalować satelity na orbicie, ale po pracy usiądzie do pianina i zagra – po prostu dla przyjemności.

    Czyli inwestycja w edukacje muzyczną zawsze się opłaca?

    Zdecydowanie. Nawet jeśli dziecko przestanie grać, ta przygoda nigdy mu nie zaszkodzi. Edukacja muzyczna rozwija koncentrację, systematyczność, wrażliwość. Nawet lekarze powtarzają, że gra na fortepianie kształtuje obie półkule mózgu. Dlatego zawsze warto spróbować – i dać dziecku dobry instrument na start.

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      [embedyt]https://www.youtube.com/embed?listType=playlist&list=UU4ZpGtOu3BljB-JQzl5W_IQ&layout=gallery[/embedyt]
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego