indi
E-mail: indi@zwrot.cz
HAWIERZÓW SZUMBARK/ W poniedziałek 7 lipca, w 64. rocznicę katastrofy górniczej w kopalni Dukla, przy tablicy pamiątkowej na cmentarzu w Hawierzowie-Szumbarku uczczono pamięć ofiar. Przy pomniku spotkali się potomkowie rodzin zmarłych górników, przedstawiciele władz wojewódzkich, Głównej Stacji Ratownictwa Górniczego w Ostrawie, klubów i kół umundurowanych górników, Klubu Przyjaciół Muzeum Górnictwa, harcerze oraz mieszkańcy i goście, dla których pielęgnowanie pamięci o górniczej przeszłości regionu i ofiarach tragedii ma szczególne znaczenie.
— Niezwykle ważne jest nie tylko pielęgnowanie pamięci o historii jako całości, ale również wspominanie takich tragicznych wydarzeń, które towarzyszyły naszemu regionowi przez cały okres jego rozwoju. Nasz region powstał dzięki ciężkiej pracy, trudowi, potowi i krwi naszych przodków — mówił Josefa Bělica, hetman kraju morawsko-śląskiego, dziękując zebranym, że co roku tak licznie przychodzą na uroczystości wspomnieniowe.
— Zginęli, ponieważ doszło do połączenia ludzkiej nieodpowiedzialności, lekkomyślności i niedopełnienia przepisów bezpieczeństwa. I uważam za niezwykle ważne, że również dziś wspominamy tę tragedię. Cenne jest też to, że możemy dziś mówić o niej bez ideologicznego zniekształcania, bez narzucania jakiejkolwiek interpretacji. To wielka wartość, że do tego doszliśmy — dodał.
Co wydarzyło się 64 lat temu
Historię sprzed 64 lat przybliżył zebranym Jakub Chlopecký, członek rady wojewodztwa, a także m.in. członek komisji ds. bezpieczeństwa i zintegrowanego systemu ratownictwa przy zarządzie województwa. Wyjaśnił, że 7 lipca 1961 roku w Kopalni Dukla w Dolnej Suchej wydarzyła się największa katastrofa górnicza w powojennej Czechosłowacji.
— Gęsty, toksyczny dym udusił dziesiątki górników. Do domów nie wróciło 108 mężczyzn. Najmłodszy z nich nie miał jeszcze 17 lat, najstarszy zbliżał się do 56. Pozostały po nich 63 wdowy, 107 sierot i sześcioro dzieci, które urodziły się już po śmierci ojców. W akcję ratunkową zaangażowanych było wówczas około 700 ratowników. Górników, przebywających kilkaset metrów pod ziemią, pogrzebała mieszanka pośpiechu, nieostrożności i strachu przed komunistyczną władzą. Ówczesny reżim, poza krótką wzmianką w gazecie „Rudé právo”, praktycznie nie poświęcił temu wydarzeniu uwagi. My natomiast nigdy o nim nie zapomnieliśmy — podkreślił.
Ofiary katastrofy górniczej symbolicznie chroni figura św. Barbary
Chlopecký przybliżył także symbolikę rzeźby stojącej obok kamiennej tablicy z nazwiskami wszystkich 108 górników, którzy zginęli 7 lipca 1961 roku.

— Święta Barbara z Nikomedii to patronka górników i innych zawodów wysokiego ryzyka, a także umierających. Rzeźba, wykonana z drewna dębowego według własnego projektu przez hawierzowskiego rzeźbiarza Čestmíra Slívę, przedstawia młodą kobietę z koroną na głowie i symbolem łuku. W jednej dłoni trzyma kielich — symbol ołtarza i sakramentu, w drugiej zaś miecz — znak męczeństwa. Wieża stojąca obok symbolizuje uwięzienie, a trzy okna — Trójcę Świętą.
Życie zmarłych trwa w pamięci żyjących
— Wierzę głęboko, że byli górnicy, władze miasta Hawierzowa i mieszkańcy spotkają się tu również za rok, by wspólnie uczcić kolejną rocznicę tej tragedii. Pamiętajmy, że życie zmarłych trwa w pamięci żyjących — zakończył Chlopecký.
Następnie delegacje w milczeniu i zadumie złożyły wiązanki kwiatów przed tablicą upamiętniającą ofiary.
(indi)















































