Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
OLDRZYCHOWICE / W poniedziałek od wczesnych godzin rannych dziewczynki z zespołu „Małe Oldrzychowice” chodziły z goiczkiem pod opieką swoich kierowniczek. Nasza redakcja miała przyjemność chwilę im potowarzyszyć w ich „kolędzie”. W tym roku pogoda sprzyjała chodzeniu, więc młoda brzózka przystrojona w wydmuszki, dzwoneczek i wstążeczki prezentowała się w słońcu wyjątkowo ładnie. Piękne były również śpiewy i życzenia goiczorek – zwiastunek zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności.
– Odkąd mamy „Małe Oldrzychowice”, wróciliśmy do zwyczaju chodzenia z goiczkiem. Wcześniej z goiczkiem chodziły te dziewczyny, które są dzisiaj dorosłe. Potem mieliśmy przerwę, a teraz znowu możemy wrócić do tej tradycji, bo mamy bardzo dużo dziewczynek w zespole. W tym roku dziewczynki chodzą w dwóch grupach po pięć osób pod opieką Agaty Bartnickiej i Lucie Polakovej. Kierowniczki zespołu zorganizowały to na zasadzie, kto pierwszy ten lepszy – czyli wybrały pierwsze dziesięć osób, które się zgłosiło. Oczywiście chętnych było więcej, niektóre dziewczynki opłakały to, że nie zdążyły się zapisać. Niestety przy większej liczbie osób, nie bylibyśmy w stanie udźwignąć tego logistycznie – powiedziała Janina Kokotek, kierowniczka Zespołu Folklorystycznego „Oldrzychowice”.
Kto rano wstaje…
Każda z dziewczynek mogła wybrać trzy osoby do odwiedzenia. Tym sposobem goiczorki miały do odwiedzenia od rana do południa piętnaście domów. Z tego względu dziewczynki musiały wstać wcześnie, aby już o 8.00 rozpocząć chodzenie z goiczkiem. W związku z tym, że wybrane przez nie domy były często oddalone nie tylko na terenie Oldrzychowic, ale też w Bystrzycy czy Nieborach, obu grupom trzeba było zapewnić transport.
Zapytaliśmy małych goiczorek, czy im się chodzenie z goiczkiem podoba. Wszystkie zgodnie uznały, że tak, jedne chodziły już po raz drugi, inne po raz pierwszy, jedne cieszyły się najbardziej z tego, że mogą sobie wspólnie pośpiewać, a inne cieszyły się, że dostaną dużo słodyczy.
Relikt dawnych czasów
Zwyczaj chodzenia z goiczkiem w Poniedziałek Wielkanocny był kiedyś na Śląsku Cieszyńskim powszechny. Z goiczkiem, czyli drzewkiem przybranym wydmuszkami, dzwoneczkami i wstążeczkami, chodziły dziewczęta z ubogich rodzin. Za ich „kolędę”, śpiew i życzenia obdarzano je słodyczami, jajkami i pieniędzmi. Dawniej wierzono, że dzięki magicznym właściwościom zielonego drzewka, goiczorki mają moc wypędzania zimy – personifikacji śmierci, ciszy i stagnacji – i zapraszania do odwiedzanych domów wiosny – uosobienia życia, radości i energii. Niektórzy badacze w postaci gaika dopatrują się także przedchrześcijańskiego kultu drzewa.
Dzisiaj zwyczaj chodzenia z goiczkiem jest ożywiany przez zespoły ludowe i ma charakter reliktowy. Współczesne goiczorki odwiedzają przede wszystkim swoją najbliższą rodzinę, a nie sąsiadów, ich kolędowanie nie jest również podyktowane niskim statusem społecznym.





















