Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
TRZYNIEC / Minął rok, odkąd Polska Szkoła im. Gustawa Przeczka w Trzyńcu otrzymała nowego dyrektora. Na temat minionego roku, planów na rok 2025 oraz zbliżającego się Zjazdu Gwiaździstego rozmawiamy z Jolaną Kantor – dyrektorką szkoły.
1 stycznia 2024 roku objęła pani stanowisko dyrektora Polskiej Szkoły im. Gustawa Przeczka w Trzyńcu. Proszę powiedzieć, co udało się Pani zrealizować przez ten czas?
W styczniu 2024 roku szkoła przeprowadziła modernizację trzech przedszkoli. W Lesznej Dolnej i w przedszkolu na ul. SNP zakupiono nowe drabinki na placach zabaw, natomiast w przedszkolu na ul. Štefánikova wymieniono wykładziny, dywany oraz wszystkie drzwi wewnętrzne. Na Štefánika i na SNP powstały też dwa kąciki audiowizualne. Latem 2024 roku przeprowadziliśmy w szkole generalny remont dwóch boisk szkolnych o łącznej wartości 4 mln koron. W efekcie powstały nowoczesne obiekty sportowe: jedno boisko z gęstą sztuczną trawą oraz wielofunkcyjne boisko z powierzchnią tartanową.
Organizowane są wycieczki edukacyjne i ekologiczne, warsztaty, konkursy oraz bezpłatne szkolenia dla nauczycieli. W ciągu roku zorganizowano również liczne wydarzenia, które cieszą się popularnością wśród uczniów i rodziców. Do najważniejszych imprez należą: Bażantówka, Mikołajki, „Balik maskowy”, „Bal piżamowy” oraz „Bal młodzieżowy” i wigilijki klasowe. Ważnym elementem życia szkoły są także coroczne imprezy sportowe, takie jak „Poprzeczka Majowa” oraz „Zjazd Gwiaździsty”, którego kolejna edycja odbędzie się 1 lutego 2025 roku.
Co było według pani największym sukcesem szkoły w 2024 roku?
Uzyskanie tak fajnego dyrektora szkoły (śmiech). A tak na serio, w ramach konkursu ekologicznego „Soutěžíme s panem Popelkou” zdobyliśmy drugie miejsce w kraju morawsko-śląskim. Konkurs jest całoroczny i wymaga współpracy całej szkoły i przedszkola. Nasze dzieci także bardzo dobrze reprezentują szkołę w konkursach plastycznych.
A jaki był pani osobisty sukces?
Cieszę się, że udało mi się te wszystkie placówki ogarnąć i że udało mi się z tego nie zwariować (śmiech).
Przyszła pani w zupełnie nowe środowisko – ze szkoły czeskiej do jednej z największych polskich szkół na Zaolziu. Czy było trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
Początki zawsze są trudne. Myślę, że łatwiej jest komuś, kto wcześniej pracował w charakterze zastępcy dyrektora albo był bliżej zarządzania szkołą. Gorzej jest, gdy tak jak ja, ktoś zostaje dyrektorem z pozycji nauczyciela. Musiałam się bardzo dużo nauczyć.
Co było najtrudniejsze?
Najtrudniejsze było zorientować się we wszystkich placówkach i zapamiętać wszystkich pracowników – pracuje u nas 70 osób w sześciu różnych miejscach, więc nawet zapamiętanie wszystkich imion, nazwisk, funkcji, wymiaru pracy danej osoby, problemów, z jakimi się mierzy, było dla mnie wyzwaniem.
W tym pewnie pomogła przede wszystkim wicedyrektorka, pani Agnieszka Kulig, która w tej funkcji pracuje już od dawna.
Tak. Pani Agnieszka Kulig wie wszystko, mam wrażenie, że zna nawet daty urodzenia wszystkich pracowników (śmiech). Myślę, że stworzyliśmy całkiem fajny zespół, albo właściwie ja się wpasowałam w świetny zespół, bo bez niego nie dałabym rady. Nie wyobrażam sobie tej pracy bez pani wicedyrektor Agnieszki Kulig, pani księgowej Anny Bromek i sekretarki Agnieszki Pielesz. Niestety w szkole jest bardzo dużo papierologii i ona na początku może być naprawdę dużym wyzwaniem.
Wcześniej uczyła pani w czeskiej szkole, dziś jest pani dyrektorką polskiej szkoły. Czy rzeczywiście polska szkoła różni się tak bardzo od czeskiej?
Tak. Szkoła polska bardzo się różni od czeskiej. Polska szkoła żyje kulturą, i to nie o to chodzi, że dzieci uczą się mniej, ale dzieci oprócz normalnej nauki mają mnóstwo życia pozaszkolnego – biorą udział w prelekcjach, spotkaniach, koncertach, chodzą do teatru, kina. W czeskich szkołach nie jest tego tak dużo.
A czy w stosunkach międzyludzkich jest jakaś różnica?
Mam wrażenie, że uczniowie polskiej szkoły są grzeczniejsi (śmiech).
Ogólnie uważa się, że nauczyciel w polskiej szkole, oprócz bycia pedagogiem, musi być też społecznikiem. Że praca polskiego nauczyciela nie trwa od do. Ciągle tak jest czy to się już zmieniło?
To się nie zmienia. Nie wiem, jak to robią te nasze panie nauczycielki, że jeszcze starcza im czasu na życie osobiste. One tyle robią poza szkołą dla dzieci, tyle różnych imprez zorganizują itd., ciągle coś przygotowują.
Jednak to nie jest tak, że ktoś od nich tego wymaga?
To jest właśnie też ta różnica między czeską i polską szkołą. W czeskich szkołach nauczyciele zaangażowani są w różnego rodzaju projekty. Dyrektor uzyskuje pieniądze i nauczyciele muszą tę dodatkową pracę wykonać. U nas nauczyciele sami wszystko wymyślają, na przykład w zeszłym roku wymyślili mikołajki, które były dużą imprezą na całą szkołę, organizujemy dwa razy w roku spotkania z naszymi emerytowanymi nauczycielami i nauczycielkami.
Jakie mają państwo stosunki z miastem Trzyńcem?
Miasto jeszcze nigdy mi nie powiedziało nie. Zawsze uzyskuję pomoc. Myślę, że miasto stara się doceniać swoich dyrektorów, bo, jak pokazały nam zeszłe lata, nie ma zbyt wielu kandydatów na stanowiska dyrektorów szkół w Trzyńcu.
Jakie plany ma szkoła na ten rok?
Wysłaliśmy już parę wniosków na projekty. Chcielibyśmy zrobić nową klasopracownię języka polskiego. Musimy zrobić remont toalet w starej części szkoły. Rozpoczynamy plany nad remontem szatni, ale to chyba jeszcze potrwa parę miesięcy, a może i lat. W Oldrzychowicach również czeka nas remont starej stołówki. Niestety w Oldrzychowicach nie będzie już stołówki, będziemy dowozić obiady od nas. Szkoda nam tego, bo jedzenie gotowane i wydawane w tym samy miejscu jest o wiele smaczniejsze.
Dlaczego tak się dzieje?
Niestety najprawdopodobniej od 1 września tego roku wszyscy pracownicy (poza kadrą nauczycielską) będą finansowani bezpośrednio przez miasto. To będzie dla nas wszystkich ogromna zmiana. Nie wiemy, co nas czeka. Czy pozostanie bez zmian, czy na przykład jedna sprzątaczka będzie miała w obowiązkach sprzątanie trzech szkół lub pan woźny też będzie w kilku miejscach.
Zjazd Gwiaździsty już za niedługo. Zapisy są już zamknięte, ale państwo mają pewnie jeszcze mnóstwo przygotowań?
W tym roku zgłosiło się ponad 350 osób, co jest rekordem. Niestety już więcej uczestników nie jesteśmy w stanie unieść organizacyjnie. Pakujemy wszystkie nagrody, dolepiamy naklejki na puchary, drukujemy listy startowe, rozdzielamy zawodników na grupy. Pan Franek – kierownik tras slalomu – już trzy razy był na stoku, żeby wytyczyć trasy. Pan Martynek z kolei przygotowuje trasę biegową. W tym roku biegi odbędą się na Złotym Groniu.
Dodatkowo przygotowaliśmy dla uczestników kącik fotograficzny, gdzie za darmo będzie można zrobić sobie zdjęcie. Będzie DJ, żeby były żwawo i wesoło. Choć przy takiej liczbie uczestników chyba nie będziemy narzekać na brak energii (śmiech).