Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
GRÓDEK / Jednym z gości tegorocznego festiwalu górskiego Fest Outdoor, który odbył się w 22 i 23 listopada w Domu PZKO w Gródku, była legenda polskiego himalaizmu – Krzysztof Wielicki. Piąty na świecie zdobywca Korony Himalajów i Karakorum i pierwszy na świecie zdobywca trzech ośmiotysięczników zimą spotkał się z gródecką publicznością, by opowiedzieć o sile przyjaźni i motywacjach w dążeniu do celu.
Krzysztofa Wielickiego nie trzeba specjalnie przedstawiać osobom, które choć w minimalnym zakresie interesują się historią polskiego sportu lub pamiętają czasy, gdy sukcesy święcili tacy himalaiści, jak Jerzy Kukuczka, Wanda Rutkiewicz, Wojciech Kurtyka czy Leszek Cichy.
Wielicki swoją przygodę z górami rozpoczął w harcerstwie, wspinać zaczął się podczas studiów na Politechnice Wrocławskiej. Wspinał się w Tatrach, Dolomitach, Alpach, Kaukazie, Pamirze, Hindukuszu, by w końcu trafić w Himalaje i Karakorum. Jest pierwszym na świecie zdobywcą zdobywcą Mount Everestu (w 1980 roku wraz z Leszkiem Cichym), Kanczendzongi i Lhotse zimą. Broad Peak zaliczył solo w ciągu jednego dnia, Dhaulagiri w 16 godzin. Na Sziszapangmę wspiął się sam i wytyczył nowe drogi. Samotnie wszedł również na Gaszerbruma II i Nanga Parbat. Szczyt K2 zdobył za czwartym podejściem w 1992 roku z włoskimi alpinistami.
W późniejszych latach kierował zimowymi wyprawami, jest członkiem The Explorers Club, w 2001 roku został nagrodzony prestiżowym odznaczeniem Lowell Thomas Award, w 2018 otrzymał Nagrodę Księżniczki Asturii, w 2019 otrzymał Złoty Czekan za całokształt osiągnięć górskich.
„Góry i przyjaciele”
Wielicki był niekwestionowaną gwiazdą piątkowego programu Fest Outdoor. Wystąpił w prelekcji zatytułowanej „Góry i przyjaciele”, podczas której w przystępny i humorystyczny sposób wprowadził słuchaczy w świat złotych czasów polskiego himalaizmu.
– Zetknąłem się z górami bardzo późno, bo w tamtych czasach nie można było sobie ot, tak pojechać w góry, trzeba było należeć do klubu wysokogórskiego. Zapisałem się do takiego klubu dopiero na studiach, bardzo późno. Dzisiaj przecież każdy może pójść na ściankę, wtedy nie było takich możliwości. Kończyłem kursy skałkowe, tatrzańskie, klub prowadził całą działalność. Myślę, że to była dobra droga, bo była bezpieczna. Myśmy szli drobnymi krokami, najpierw jechaliśmy na skałki, potem w Tatry, potem w Alpy, Dolomity, Kaukaz, Pamir, nie przeskakiwaliśmy etapów – powiedział Krzysztof Wielicki.
– Chcieliśmy pisać historie w tej dziedzinie. Wtedy w Europie był podział na Wschód i Zachód. Zachód zrobił wszystko, a my nic, mieliśmy taką potrzebę, żeby jednak się zapisać w światowej historii alpinizmu. To było dla nas najważniejsze. Dzisiaj już bardzo trudno pisać historię alpinizmu, białych plam prawie nie ma, wszystko zostało zrobione w latach 50., 60., potem my jeszcze coś zrobiliśmy, potem Słoweńcy, bardzo ciężko coś zdobyć, teraz można już tylko poprawiać styl, szybkość, ale niczego się już nie zrobi po raz pierwszy. Ja się bardzo cieszę, że moje pokolenie mogło jeszcze coś dopisać do historii himalaizmu – dodał Wielicki.
„Warto pamiętać o tym, że są ludzie wokół nas”
– Góry dały mi wiarę w człowieka, wiarę w partnerstwo, przyjaźń, to jest dla mnie strasznie ważne, żeby mieć przyjaciół. Niektórzy mogą pytać, po co się przyjaźnić? A od przyjaciela można wymagać więcej i możemy oczekiwać więcej. Uważam, że oprócz pierwszego najważniejszego uczucia, jakim jest miłość, to drugim uczuciem jest przyjaźń, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy jest presja sukcesu, warto pamiętać o tym, że są ludzie wokół nas – posumował Wielicki.
Organizator przewidział również czas na zamienienie kilku słów z gwiazdą piątkowego spotkania po części oficjalnej. Goście mieli również okazję poprosić Wielickiego o złożenie autografu na książkach jego autorstwa.