Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
W Karpatach nie przywiązywano większej wagi do sylwestra. Nowy rok obrzędowy, czyli ten najbardziej znaczący dla rolników, rozpoczynał się w tradycji ludowej w Boże Narodzenie, gdy światłość przezwycięża mrok – pisaliśmy o tym tutaj.
Zwyczaj czuwania do północy w sylwestra był więc wśród górali nieznany i pojawił się stosunkowo niedawno. Natomiast w całym łuku Karpat znany był zwyczaj odwiedzania domów przez dzieci w Nowy Rok.
Jeszcze w pierwszych latach po II wojnie światowej główną motywacją do chodzenia po kolędzie w Nowy Rok był głód. W Beskidzie Sądeckim chłopcy i dziewczęta zaopatrzeni w torby parciane już po północy obchodzili domy, śpiewali kolędy i składali wierszowane życzenia, a w podziękowaniu otrzymywali pieczywo nazywane nowoletnikami lub nowym latem.
Chleb w górach był rarytasem
Chleba brakowało najbardziej w górach, ponieważ takie zboża jak pszenica czy żyto nie rosły wcale albo nie przynosiły dużego plonu, nie udawały się tak jak na żyznych nizinach. Chleb był więc wśród górali karpackich rarytasem.
Gaździny piekły więc kukiełki, placuszki, podpłomyki. W szczególności przygotowywały się matki chrzestne, które zwyczajowo obdarowywały swoich chrześniaków czymś lepszym, na przykład pszennymi bułkami. Najbogatsze gospodynie zamawiały kukiełki w żydowskiej piekarni – wówczas pieczywo miało nawet metr długości. Gdy gaździny piekły bułki same, wkładały do nich monetę. Przygotowanie przez chrzestnych pieczywa dla swoich chrześniaków było sprawą honorową.
Dzieci składały życzenia swoim chrzestnym
W Beskidzie Żywieckim jeszcze przed II wojną światową obdarowywano dzieci podpłomykami posmarowanymi bryndzą. Rodzice pilnowali, aby dzieci złożyły życzenia swoim rodzicom chrzestnym. Do dzisiaj w Beskidzie Śląskim i Żywieckim zachował się zwyczaj składania życzeń (chociażby krótkich) w Nowy Rok po przyjściu w gości.
Na podstawie: Krystyna Kwaśniewicz, „Zwyczaje doroczne polskich górali karpackich”, Bielsko-Biała 1998.