Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Na scenie Teatru Lalek „Bajka” jakiś czas temu odbyła się premiera spektaklu dla dzieci „O 3 królewnach i 3głowym smoku”. Ostatni spektakl ze Skarpetką w roli głównej wywarł na mnie i mojej córce ogromne wrażenie, więc nie zastawiałyśmy się długo, czy iść. Gdy zobaczyłam w tytule nowego przedstawienia królewny, liczyłam na to, że temat zostanie pociągnięty niestandardowo. Bajki z królewnami mają sens, ale tylko wtedy, gdy przełamują stereotypy. O, święta naiwności! Jakże się pomyliłam.
O czym więc był spektakl? Była to historia o trzech królewien i złym smoku, który chce je poślubić. Na dworze oprócz nich żył jeszcze ich ojciec – stary, wycofany i mało decyzyjny król – oraz błazen Kacper, który starał się ogarnąć całą historię.
Pierwsza królewna o wdzięcznym imieniu Kapryśka była – jak się można domyślić – rozkapryszona, roszczeniowa i niezwykle głośna. Gdy smok przylatuje, aby ją poślubić, królewna akurat dostaje ataku histerii, a trzygłowa poczwara nie wytrzymuje nerwowo i ją pożera. Na szczęście – jak się okazało po spektaklu – moja córka nie zorientowała się, że nagłe zniknięcie królewny i welon w paszczy smoka to niezbite dowody na to, że Kapryśka skończyła marnie.
Druga królewna, Mądrala, została przedstawiona w trochę lepszym świetle: jako dziewczyna inteligentna i lubiąca matematykę. Jednak co z tego, skoro w całym trzyosobowym męskim królestwie nikt jej nie lubił. Gdyby ktoś pomyślał, że znajomość tabliczki mnożenia i dociekliwość jawią się tutaj jako zalety, to muszę go wyprowadzić z błędu. Postać była tak poprowadzona, że odkąd królewna po raz pierwszy zbeształa kogoś za to, że ten nie potrafi policzyć, ile jest dwa dodać dwa, zaczęłam się w duchu modlić, żeby jej też nie zeżarło. Bo nie wiem, jak wytłumaczę córce – która nota bene we wrześniu rozpoczyna szkołę – że znajomość matematyki również nie popłaca.
Na szczęście tej królewny smok nie pożarł. Uratowała ją znajomość matematyki. Mądrala kazała smokowi policzyć swoje głowy. Jak się można domyślić, smok nie był orłem w rachunkach, więc królewna orzekła, że nie może wyjść za niego za mąż. Po nieprzyjemnym incydencie Mądrala postanawia jednak opuścić swojego ojca i zamek i udać się w obce kraje, gdzie może w spokoju zajmować się pracą badawczą na temat smoków.
Ostatnia królewna była dobra, robotna i … milcząca. Słowem: ideał! Królewnę Dobromiłę – jako jedyna nie miała obraźliwego imienia – kochali wszyscy mężczyźni: od ojca po błazna, a sensem jej życia było sadzenie kwiatków i spotykanie się z księciem Mirosławem. Wykazywała również talenty w dziedzinie drobnych napraw – potrafiła naoliwić zawiasy w furtce – w przeciwieństwie do pozostałych dwóch królewien, które były zbyt zajęte – jedna kapryszeniem, a druga liczeniem.
Gdy smok przylatuje, by poślubić Dobromiłę, w obronie swojej wybranki staje Mirosław, który okazuje się być nieustraszonym pogromcą smoków – potwór dostaje grabiami po tylnej części ciała i odlatuje skruszony. Bajka kończy się (dla niektórych) happy endem: Dobromiła i Mirosław stają na ślubnym kobiercu i żyją długo i szczęśliwie.
Choć cały spektakl od strony plastycznej jest wspaniały. Aktorzy również jak zwykle nie zawodzą, to jednak trudno się w tej sztuce dopatrzeć jakichś głębszych treści. Jaki więc płynie morał z tej bajki dla wszystkich „księżniczek”?
Po pierwsze: Nie krzycz, nie piszcz i nie chciej, bo i tak nie będzie ci dane i w najlepszym razie poślubisz smoka, w najgorszym – zostaniesz przez niego pożarta.
Po drugie: Ucz się i rozwijaj swoje pasje, to może twoja wiedza i spryt uratują cię przed poślubieniem złego smoka, ale nie licz na to, że ktokolwiek będzie cię lubił. Żaden facet (nawet twój ojciec) nie lubi kobiet, które wiedzą, ile jest dwa dodać dwa i jeszcze się tym chwalą.
Po trzecie: Bądź dobra, cicha, robotna i pielęgnuj kwiaty, a może zakocha się w tobie książę z bajki, który uratuje cię przed złem tego świata, i który w nagrodę będzie mógł cię poślubić.
Muszę jednak napisać na koniec, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zapytałam zaraz po spektaklu córki, którą królewną chciałaby być? Anielka odpowiedziała bez namysłu: – Tą, która umiała liczyć. A dlaczego? – Bo pokonała smoka. A tą dobrą nie chciałabyś być? – Nie, ona była zbyt „ślubna”… Po chwili dodała jeszcze, że sama załatwiłaby smoka grabkami, bo umie się już bić mieczami z patyków.
Trudno się z pięciolatką nie zgodzić. Jakby nie było, Mądrala wyszła na tym wszystkim najlepiej – skoro nikt cię nie rozumie w całym królestwie, to najlepiej wziąć sprawy w swoje ręce, zwinąć manatki i wyjechać tam, gdzie można rozwijać swoje pasje. Nam pozostaje mieć tylko nadzieję, że następne pokolenia królewien jednak nie będą musiały wyjeżdżać.
Tagi: felieton, książę z bajki, Scena Lalek „Bajka” Teatru Cieszyńskiego