Stanisław Gawlik: Czy najlepsze książki o historii lokalnej są pisane przez obcokrajowców? – zwrot.cz

    Czy najlepsze książki o historii lokalnej są pisane przez obcokrajowców?

    – To dygresja jednego z internautów, ale o tym później. Tematem jest publikacja „Polen and Czech in Silesia“ James Alexandra Roya z wielką pompą prezentowana w reprezentacyjnej sali „Pod Brunatnym Jeleniem“ w Cieszynie przez Tomáša Ruska oraz Irenę French.

    Publikacja o nakładzie 500 egzemplarzy nie jest w sprzedaży. Każdy, kto był uczestnikiem jej prezentacji, otrzymał ją darmowo. Jest też do nabycia bezpłatnie w kasie Muzeum w Cieszynie.  Sfinansowana została z  Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego w ramach projektu Śląsk Cieszyński 1920-2021. Wydawcą jest Uniwersytet Śląski w Opawie, Wydział Filozoficzno-przyrodniczy, Instytut Nauk Historycznych.

    Ze statystyki wyszczególniam, że oryginał zawiera 93 strony, czeskie tłumaczenie 90 stron (Tomáš Rusek) a polskie (Irena French) 98 stron. Dlaczego to jest takie ważne? No bo widać, jak się kto przykładał do pracy.

    Prezentowane dzieło ma imputować, że zawarte w nim treści, są ważne z punktu widzenia historii Śląska Cieszyńskiego w okresie lat 20 minionego wieku i tak to było celebrowane przytaczaniem wyjątków z książki, uzupełniane o historyczne zdjęcia, rekursem historycznym, czy niezamierzonym efektem prezentownia urywków z innej publikacji: „Pióropusz i szpada“ Władysława Günther-Schwarzburga, który był również delegatem Międzysojuszniczej Komisji.

    Publikacja a właściwie dziennik J.A.Roya dotyczy okresu od 13 lutego roku do 27 czerwca 1919 roku. Widać z niego, że Roy to panisko pełną gębą. Większość relacji dotyczy jedzenia i picia, a także przeżyć z podróży do różnych miast jak Warszawa, Praga, Wiedeń czy Budapeszt.

    Nieco stron zawierają opisy charakterów części delegatów, ich ułomności i braku zainteresowania sprawą, dla której zostali wysłani do Cieszyna. Doświadczenie, które zyskał, spotykając się z tyloma osobami i sytuacjami, spowodowało, że w zakończeniu, chociaż nie chciał być prorokiem, przewidział, że Niemcy w niedalekim czasie będą przekleństwem Europy.

    Zastanawiające jest, czego nie opisał lub o kim nie wspomniał w swoim dzienniku Roy. Bo chociaż z nazwiska wymienił Bačkovskiego czy Blahę to zupełnie pominął dr Rudolfa Matouša. Jak by się z nim nigdy nie spotkał.

    Teraz wracam do tytułu przyczynku, który zapożyczyłem z innej publikacji o Czechosłowacji. W trakcie słuchania relacji o książce Jamesa Alexandra Roya przypomniałem sobie impresje dotyczące publikacji Mery Heimann „Czechoslovakia: The State That Failed” , 2009 ( „Czechosłowacja: państwo, które zawiodło”)

    Przytoczę parę wpisów od internautów na jej temat:

    – świetna książka. Trochę mnie dziwi jej niska ocena tutaj… chociaż… z drugiej strony może nie aż tak bardzo. Można się spodziewać, że jeśli ktoś zacznie demistyfikować i analizować naszą ulubioną postawę, w której my, Czesi, postrzegamy siebie jako małe państwo, rozdarte historią, które lada chwila jest krzywdzone, to się natknie.  Zgadzam się z tym, co tu już zostało powiedziane, że czasami całkiem pożyteczne jest odczytanie poglądu na nasz naród od kogoś „z zewnątrz”, kto nie jest tak wciągnięty w wojny naszych żab i poczucie zranienia i stara się patrzeć na ostatnie 100 lat naszej historii z nieco bardziej trzeźwym spojrzeniem i przy okazji wpadniemy na pomysł, czy nie możemy się winić za wiele rzeczy. Jak powiedziałem, bardzo stymulująca i ciekawa dla mnie książka, do której na pewno kiedyś wrócę.

    – W tej bardzo kontrowersyjnej książce autorka popełniła wiele nieścisłości i najwyraźniej celowych kłamstw w celu zniszczenia nie tylko naszego kraju jako takiego, ale także znacznego zhańbienia obywateli Czech i naszych przodków. Sam tytuł książki jest problematyczny. Fałszywa i pod wieloma względami nienawistna treść książki wciąż mnie przeraża.  Autorka czyni sprawców ofiarami i odwrotnie. Tę książkę może pokochać chyba tylko zdrajca lub szalony Czech, który oddaje się autodestrukcji.

    – Po raz kolejny potwierdza się, że najlepsze książki o historii lokalnej są pisane przez obcokrajowców. 

    – Nie chcę używać słowa czeski, bo byłoby to poparciem frazesu, że mieszkają tu tylko Czesi, że należy do Czechów… językowo. Dla tych, którzy nie polegają na wiedzy nauczyciela „towarzysza” przed 1989 rokiem, w książce nie ma nic całkowicie odkrywczego. Głównym powodem, dla którego jest to bardzo ciekawe i pożyteczne, jest to, że autorka trafia na „zieloną łąkę” lokalnej historii i dochodzi do takich samych wniosków, jak ci, którzy są przez miejscowych nacjonalistów, nazywani rewanżystyckimi łobuzami. Po prostu każdy, kto nie jest zaangażowany, nieobciążony lokalnymi konfabulacjami, przyjdzie i zbada lokalną historię, dojdzie do tego samego. Książkę ukończyła w 2009 roku, po czym sześciu wydawców stopniowo podpisało z nią umowę i…. nie wywiązało się z niej. Tak, obala mity (istniejące tylko w umysłach ignorantów lub nacjonalistów), o I Republice jako enklawie demokracji i prawach tzw. mniejszości (jest to konieczne, inaczej nie da się obronić upokorzenia niemiecko-mówiących Czechów do obywateli drugiej kategorii), o istnieniu tzw. narodu czechosłowackiego (kiedy Słowacy jak mogli, to uciekali przed Czechami w 1939 i 1992 roku), że niemieckojęzyczni Czesi mieli „wystarczające prawa”, ale zgodnie z życzliwym osądem czeskich nacjonalistów. Tutaj widać fatalny błąd spowodowany poczuciem Czechów, że są „na koniu”, a więc nie muszą być państwem wielojęzycznym. Przyznanie się do tego, co jest w księdze, nie oznacza, że ​​się hańbimy. Prawda rani, a kłamstwa służą do kontrolowania ludzi.

    – Czeska nacjonalistka Božena Viková-Kunětická w okresie między wojnami światowymi twierdziła: „Nikt nie ma prawa brać narodowi złudzeń, jakiekolwiek by one nie były; iluzja jest jednym z filarów, na których opiera się naród; w takich przypadkach nie wolno zadawać pytania o prawdę; prawda tkwi w uczuciu“;

    W konkluzji stwierdzam, że dla wyrównania działań na podstawie tez różnych autorów opisujących dramatyczne dzieje w okresie po zakończeniu 1 wojny światowej  warto się przyjrzeć pracy Mery Heimann i nagłośnić ją tak, jak się nagłaśnia wszystkie dotychczasowe relacje czesko-polskie.

    Opracował: Stanisław Gawlik

    Artykuły w kategorii Blogi prezentują poglądy autorów i nie mogą być interpretowane w żaden inny sposób. 

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



       

      NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA NA ZAOLZIU
      W TWOJEJ SKRZYNCE!

       

      DZIĘKUJEMY!

      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego