Kiedy czescy posłowie w kwietniu uchwalili ustawę wprowadzającą minimalny dystans przy wyprzedzaniu rowerzysty na drodze, odezwały się krytyki. Od tego czasu o ustawie nie słychać. Co się więc dzieje? Czy będziemy musieli wyprzedzać rowerzystów zachowując 1,5 metrowy odstęp?
Zaraz na początku rozwieję nadzieje niektórych: ustawa wejdzie w życie. Została ona oddana izbie poselskiej do poprawy przez senat, który skrytykował surowe kary dla kierowców. W oryginalnym brzmieniu ustawa przewidywała nawet 10 000 koron grzywny za niedotrzymanie dystansu. Senatorowie chcą zredukować kwotę do 2000 koron.
To jednak nie rozwiało wątpliwości wielu kierowców, którzy nie wyobrażają sobie jazdy w nowych warunkach. Jak jednak podkreślają inicjatorzy nowelizacji, nie chodzi tu o represje, o karanie kierowców i o bezsensowne ich ograniczanie. Ustawa nie służy do tego, by karać kierowców wyprzedzających rowerzystów w odległości 1,40 m. Chodzi przede wszystkim o to, aby istniał jasno określony próg, poniżej którego wyprzedzanie jest uważane za niebezpieczne. Wcześniej bowiem jedynym przypadkiem, gdzie można było ukarać kierowcę za niebezpieczne wyprzedzanie, był wypadek. Jeśli do niczego nie doszło, nikt nie potrafił jasno stwierdzić, jaka odległość jest niebezpieczna.
Czeskie statystyki nie notują żadnego zgonu kierowcy samochodu, którego przyczyną byłby rowerzysta
Teraz ma dojść do zmiany. Kiedy wyprzedzi nas kierowca, np. w wąskim miejscu, a drugim pasem będzie jechało auto w przeciwnym kierunku, natomiast my z przerażenia będziemy musieli na chwilę zejść z roweru, by otrzeć zimny pot z czoła, możemy zastosować prostą matematykę. Po prostu odliczamy od szerokości jezdni szerokość obu samochodów, rowerzysty, i jeśli zostanie nam np. tylko jeden metr, to wiemy z pewnością, że taki kierowca zasługuje na karę (szczególnie zważywszy na fakt, że auta nie mijały się o milimetry a kierowca pojazdu w przeciwnym kierunku też pewnie nie jechał po samym skraju szosy).
Inicjatorom chodziło po prostu o polepszenie równowagi i wzajemnego szacunku między rowerzystą a osobą otoczoną dwoma tonami metalu z silnikiem o tysiąc razy większej mocy. Sami podają prosty przykład: wiele osób już zginęło na rowerze po stłuczce z samochodem. W samochodach w tym samym wypadku: nikt. Co więcej, czeskie statystyki nie notują żadnego zgonu kierowcy samochodu, którego przyczyną byłby rowerzysta.
Przy wyprzedzaniu rowerzysty będzie można przejechać ciągłą linię
Ustawa poza minimalną odległością przynosi jeszcze jedną ważną zmianę. Przy wyprzedzaniu rowerzysty będzie można przejechać ciągłą linię. Inicjatorzy tłumaczą to różnicami przy wyprzedzaniu rowerzysty i samochodu. Szczególnie chodzi o widoczność, która jest zdecydowania lepsza przy wyprzedzaniu rowerzysty niż samochodu i o czas trwania manewru – rowerzystę wyprzedzamy szybciej. Warto jeszcze wiedzieć, że minimalna odległość 1,5m nie obowiązuje na terenie, gdzie maksymalna prędkość poruszania się wynosi 30 km na godzinę oraz tam, gdzie kolarze mają własny pas ruchu.
Niezależnie od tego, czy ustawa w końcu wejdzie w życie, czy też nie, warto być ostrożnym na drodze, pamiętać, że droga jest dla wszystkich i na wszelki wypadek wyprzedzać ze sporym odstępem. Każdy rowerzysta, którego wyprzedzono na centymetry, na pewno przyzna, że przyjemne to nie było, a skutki mogą być tragiczne.
(KS)
Tagi: minimalna odległość wyprzedzania rowerzysty, przepisy ruchu drogowego w Czechach, rowerzyści, zmiany w przepisach ruchu drogowego