12 sierpnia 1976 roku władze PRL wprowadziły reglamentację cukru. Obawiając się negatywnych konotacji słowa „kartki”, tym razem zaczęto używać słowa „bilety towarowe”. Osoby je posiadające miały prawo do zakupu określonej ilości cukru po dotychczasowych cenach (10,50 zł za kg), pozostała część cukru była dostępna w sprzedaży po cenach komercyjnych (26 zł za kg).

    Powyższa decyzja była po części wypadkową wydarzeń czerwca 1976. Po zamieszaniu z wprowadzaniem, a następnie wycofywaniem podwyżki cen artykułów spożywczych, ludzie przypuścili szturm na sklepy. Robotnicy i urzędnicy porzucali swe miejsca pracy, by tylko stanąć w kolejkach. Bywało, że tłum klientów demolował sklep bądź samowolnie przejmował znajdujący się na zapleczu towar.

    Pierwsza dekada lipca 1976 r oku przyniosła blisko 200% wzrost dynamiki sprzedaży podstawowych artykułów spożywczych. Jednym z nich był cukier. Próbując walczyć z jego brakiem na rynku – władze (jak wówczas zapowiedziano – tymczasowo) zdecydowały się na reglamentowaną sprzedaż cukru. Rządzącym chodziło jednak także o ograniczenie spożycia cukru, aby uzyskane w ten sposób nadwyżki kierować na eksport. Liczono również, iż utrudniony dostęp do cukru ograniczy bimbrownictwo i zwiększy zyski państwowego monopolu spirytusowego.

    Kartka na mięso z VIII 1989. Źródło: Wikipedia

    Pomysł reglamentacji tak się spodobał rządzącym, że obok cukru a później mięsa, wprowadzono kartki na masło, cukierki, czekoladę, mąkę pszenną, kaszę, płatki, ryż, alkohol, papierosy, proszek do prania, mydło toaletowe, oliwkę dla dzieci, mleko w proszku dla dzieci, mleko o zawartości tłuszczu 3,2%, smalec, olej, buty, dywany, owoce cytrusowe, artykuły szkolne – zeszyty, bloki rysunkowe, kredki, zeszyty do wycinania, ołówki, temperówki, gumki, plastelinę, farby akwarelowe, pędzle… niebywałe prawda?

    Kartki na benzynę

    Stosunkowo późno, bo dopiero w lutym 1984 roku oficjalnie wprowadzono kartki na benzynę (zaczęły obowiązywać w kwietniu tego roku). W praktyce racjonowanie benzyny istniało już wcześniej, przy czym miało różną formę, np. przez pewien okres wprowadzano ograniczenia w zakupie benzyny, posługując się kluczem będącym hybrydą numeru rejestracyjnego auta i kalendarza. I tak, auta mające numer rejestracyjny kończący się na 1 mogły tankować 1, 11 i 21 dnia miesiąca, 2 – 2, 12 i 22 itd. Następnie limitowano zakupy benzyny, oznaczając fakt zakupu na dokumencie potwierdzającym zawarcie obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego OC.

    Władze wygenerowały skomplikowany system reglamentacji, który był rozbudowywany, usprawniany i biurokratyzowany. Po jego ostatecznym ukształtowaniu w obiegu funkcjonowało kilkanaście różnych blankietów uprawniających do zakupu towarów reglamentowanych. Zdarzało się nawet, iż ten sam towar występował na dwóch różnych karkach przynależnych jednej osobie (jak np. mięso). Oczywiście nie wszystkim przysługiwały identyczne przydziały deficytowych towarów. Specjalne względy mieli np. górnicy, którym przysługiwały specjalne kartki „G”.

    Kartka wieloasortymentowa z XI 1982 roku. Źródło: Wikipedia

    Za mięso – cukier, za smalec – masło

    W każdym miesiącu za pomocą komunikatów w mediach oraz odpowiednich afiszy zamieszczanych w sklepach informowano, o wprowadzanych na bieżąco, zmianach w sprzedaży reglamentacyjnej.

    Zmian takich w każdym miesiącu było wiele, np. w grudniu 1984 roku za odcinek „mięso wołowe i cielęce z kością” oprócz produktu nominalnego można było otrzymać wymiennie mięso mielone lub kurczaki (pozostały drób był w sprzedaży bezkartkowej), a za kupony „mięsne” można było nabywać cukier, za smalec – masło. Przez długi czas obowiązywał system wymiany kartek na papierosy czy alkohol na słodycze. Podobnie ogłaszano też informacje, o specjalnych normach sprzedaży towarów za kupony oznaczone jako rezerwa.

    Karta na mleko z czasów stanu wojennego. Źródło: Wikipedia

    Ostatnim reglamentowanym towarem – co zresztą symptomatyczne – było mięso. Co prawda próbowano eksperymentalnie od 1 lutego 1986 roku wprowadzić sprzedaż bezkartkową mięsa w kilku województwach, jednak próba ta nie przyniosła pożądanych efektów. Jak żart na tym tle brzmiała polemika rzecznika rządu PRL z amerykańskim dziennikarzem, w której Jerzy Urban stwierdził, iż w Polsce właściwie nie ma reglamentacji, a jedynie gwarancja zakupu przez uprawnioną część społeczeństwa określonej ilości mięsa po zagwarantowanej urzędowo cenie.

    Źródło: Polonijna Agencja Informacyjna

    Tagi:

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego