Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
Zamknięte granice mają jeszcze jeden negatywny efekt, wizerunkowy. Czeski portal novinky.cz w artykule pt. „Polští pendleři marodí doma za české koruny” (Polscy pendlerzy chorują w domu za czeskie korony) opisuje w bardzo negatywnym świetle sytuację polskich pracowników, którzy w związku z zaistniałą sytuacją zostali w domu na zasiłku chorobowym.
Przedstawiciele czeskich firm skarżą się w artykule na pracowników z Polski, którzy zostali w swoim kraju na chorobowym. Pierwsze dwa tygodnie zasiłek wypłacał im pracodawca, po dwu tygodniach płaci go czeski ZUS. Pracodawcom nie podoba się to, że nikt nie jest w stanie sprawdzić, czy polscy pracownicy rzeczywiście są chorzy i czy dotrzymują zasady.
Pracodawcy skarżą się, że pomimo tego, że zapewnili swoim pracownikom zakwaterowanie, ci z niego nie skorzystali. Firmy z powodu braku polskich pracowników mają poważne problemy. Największa czeska fabryka włókiennicza JUTA ma z tego powodu całkowicie sparaliżowaną część produkcji.
Skandaliczne jednak jest to, że artykuł wskazuje tylko na Polaków, choć w podobny sposób zareagowali na zamknięcie granic np. również Czesi, którzy pracują w Niemczech i w Austrii. Oprócz tego nigdzie w artykule nie jest napisane, że pracownicy z Polski płacą składki ubezpieczeniowe i podatki w Czechach. Mają więc prawo do zasiłku chorobowego.
Tagi: koronawirus, zamknięta granica