BYSTRZYCA / Spotkania poświęcone tradycyjnym metodom przetwarzania żywności to nie tylko okazja do zdobycia wiedzy, ale także źródło inspiracji. Tak było 2 października w MUZ-IC w Bystrzycy, gdzie w ramach cyklu „Kiszenie-Suszenie-Przechowywanie” (Kvašení – Sušení – Uchovávání) wystąpili m.in. Janek Michalik oraz rodzina Turoňów.

    Na początku Janek Michalik z humorem opowiadał o swoich doświadczeniach z kiszeniem – od ogórków po czerwone buraki. Dzielił się sprawdzonymi metodami i praktycznymi wskazówkami, podkreślając jednocześnie, jak pozytywny wpływ mają kiszonki na zdrowie.

    Następnie głos zabrali Martina, Janek i Maruška Turoňowie, którzy pokazali, że ogród, przetwory i domowe metody konserwacji to nie tylko praktyczne zajęcia, lecz także sposób na wspólne, rodzinne spędzanie czasu.

    Ogród jako sens życia

    Martina Turoňová opowiedziała, jak zaczęła się jej przygoda z ogrodnictwem i domowymi przetworami.

    – Cały wolny czas poświęcam ogrodowi. Zaczęło się, gdy byłam na urlopie macierzyńskim. Patrzy się wtedy na świat inaczej – zaczęłam się zastanawiać, co możemy jeść zdrowego i naturalnego. Najpierw sadziłam i uczyłam się uprawy, a potem okazało się, że nie potrafię tego wszystkiego odpowiednio przechować i przetworzyć. Musiałam więc szukać kolejnych rozwiązań – jak suszyć, kisić, robić syropy. – opowiadała.

    – Dziś największą część mojego ogrodu zajmują owoce: maliny, jeżyny, borówki i aronia. Robię z nich syropy, które wykorzystujemy na co dzień. Z warzyw to klasyka – marchew, pietruszka, seler, cebula, czosnek, ziemniaki – a do tego zioła. To dla mnie ma sens. Moja energia wraca w postaci czegoś, co daje radość i zdrowie całej rodzinie. Staram się też niczego nie marnować. Skorupki jajek trafiają do kur albo do kwiatów, a ze skórek jabłek robię ocet. Chodzi o to, by nic się nie zmarnowało – wyjaśniała.

    Z męskiej perspektywy

    O swojej roli w ogrodzie i kuchni opowiadał też jej mąż Janek Turoň.

    – Staram się zapewnić zaplecze – buduję podwyższone grządki, przygotowuję donice, pomagam tam, gdzie potrzeba siły. Żona mnie zaangażuje, a ja wykonuję (śmiech). Zakręcam butelki, sieję, kopię, orzę, bronuję – takie typowe męskie wsparcie. W tym roku spróbowałem też czegoś nowego. Postanowiłem zrobić powidła – wypestkowałem śliwki, ugotowałem, no i udało się! To była satysfakcja, bo nie tylko pomogłem, ale też sam czegoś się nauczyłem – zdradził.

    Największy produkt: wspólny czas

    Rodzina Turoňów podkreśla, że najważniejszy nie jest sam efekt pracy – słoiki z powidłami czy butelki syropu – lecz czas spędzony razem. Wspólna praca w ogrodzie i przy przetworach pozwala im uczyć dzieci, wspierać się nawzajem i cieszyć się tym, że tworzą coś wspólnie. To właśnie te chwile są dla nich najcenniejszym „produktem” całego wysiłku.

    Spotkanie w Bystrzycy zakończyła degustacja. Uczestnicy mogli spróbować domowych kiszonek, suszonych owoców i syropów – a także przekonać się, że za każdą butelką i słoikiem kryje się coś więcej niż tylko przepis: rodzina, pasja i wspólne wartości.

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      [embedyt]https://www.youtube.com/embed?listType=playlist&list=UU4ZpGtOu3BljB-JQzl5W_IQ&layout=gallery[/embedyt]
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego