Renata Staszowska
E-mail: renata@zwrot.cz
MILIKÓW / W sobotę 18 listopada w Domu PZKO w Milikowie–Centrum odbyła się tradycyjna Gulaszówka. Nie brakowało ciekawego programu i pysznego gulaszu.
– Gulaszówkę organizujemy dla naszych członków, jako formę podziękowania za całoroczną pracę na rzecz koła. Inicjatywa ta ma też cel integracyjny. Członkowie mają możliwość spotkać się i spędzić czas w miłej atmosferze – powiedziała Maria Sikora, prezes koła.
Ciekawy program
Nie brakowało ciekawego programu. Najpierw wystąpiła Zuzanna Haratyk, laureatka Konkursu Gwar „Po cieszyńsku po obu stronach Olzy”. Ciekawostką na pewno jest, że tekst do konkursu napisał jej starszy brat Dawid Haratyk. Opowiada w nim o tym, jako za dziecka stawiali w lesie na strómie bunkier.
Jewka Trzyńczanka
Na zaproszenie Józefa Mazura do Milikowa przyjechała Ewa Szczerbowa, którą wszyscy znają jako Jewke Trzynczanke, piszącą opowiadania po naszymu do Hutnika. Podczas spotkania autorka opowiedziała o tym, skąd czerpie inspiracje do swoich tekstów. Wyjaśniła też, dlaczego pisze w gwarze.

– Piszym gwaróm, bo chcym, aby sie zachowała dlo dalszych pokoleń. Gwara je nasz skarb, nasze dziedzictwo, kiere muszymy pielengnować – wyjaśniła Ewa Szczerbowa.
Potem już opowiadała o tym, skąd bierze inspirację do swoich opowiadań.
– Możne sie wóm bedzie zdać, że ty moje opowiadania nie sóm prawdziwe, że sie nimógły wydarzić, ale wiynkszość przigód żech sama zażiła albo mi ich kierysi powykłodoł, sóm to autentyczne wydarzynia – kontynuowała Ewa Szczerbowa.
Jej krótkie opowiadania ilustrują życie w naszym regionie. Autorka jest świetnym obserwatorem przemian społecznych, wartości i obyczajów. Zauważa np. obojętność ludzi na to, co ich bezpośrednio nie dotyczy, obserwuje rozpad więzi rodzinnych i sąsiedzkich, brak szacunku dla starszych. – Kiedysi se sómsiedzi na dziedzinie pumogali, żyli wiyncej razym, teraz każdy kole swoji chaupy postawi wysoli płot – mówiła Szczerbowa.
Cudze chwalicie, swego nie znacie
Prezes koła podziękowała Józefowi Mazurowi, który był inicjatorem, a zarazem organizatorem wycieczek po Beskidach „Poznowani naszych gróni“. Celem było zdobycie szczytów, które otaczają Milików. Józef Mazur podkreślał, że decyzja o zorganizowaniu wycieczek wynikała z chęci pokazania, że również w Beskidach, można znaleźć cudowne miejsca do zwiedzania. Często ludzie podróżują do dalekich krajów, nie zdając sobie sprawy z uroków własnego regionu.

Każdy rok na wiosnę, najczęściej w maju, członkowie zdobyli jeden ze szczytów beskidzkich. Zaliczyli więc Jaworowy, Hadaszczok, Ostry, Kamienity, Stożek, Girową, Filipkę, Bagieniec, Wielki Połom, Skałkę, Czantorię, ostatnim szczytem do zdobycia była Kozubowa.

– Z żoną każdy szczyt zdobyliśmy dwa razy, bo najpierw musieliśmy sprawdzić trasę i zamówić obiad. Dla starszych członków zawsze staraliśmy się zorganizować podjazd samochodami, by i oni mogli być z nami. W ostatniej wycieczce, na Kozubową, wzięło udział pięćdziesiąt osób. Tak zamknęliśmy cykl wycieczek na szczyty, które otaczają Milików – dodał Mazur.














