Centrum Muzyki i Sztuki Biblioteki Regionalnej w Karwinie-Frysztacie w ramach swojej działalności popularyzatorskiej zaoferowało spotkanie z żywą muzyką oraz wykład Milana Bystroňa o tym, jakie pieśni śpiewano i jaka muzyka była grana w koloniach górniczych.
Jako że jestem synkiem z kolonii górniczej spod szpitala w Karwinie, a cała nasza rodzina górnicza przeżyła większość życia w takich koloniach, nie odmówiłem sobie przyjemności, by uczestniczyć w takiej uczcie muzycznej.
Zapowiedź, że wystąpi chór z akompaniamentem i z akordeonem włącznie, a całość poprowadzi wybitny dyrygent orkiestry dętej Májovák, gwarantowała program na wysokim poziomie.
Osobliwy wykład
Milan Bystroň miał bardzo dobrze przygotowany wykład z wtrętami o historycznych zapisach dotyczących orkiestr dętych. Bardzo oględnie wspomniał o tym, jakie narodowości żyły w koloniach górniczych Karwiny, bo ze spisu powszechnego z 1921 roku wyczytał, iż przeszło 90% mieszkańców pochodziło z Austro-Węgier.
Wystąpienia muzyczne urozmaicał również dykteryjkami ze swojego życia, wspominając swoje początki w orkiestrze, kiedy grał nie do taktu na werblu z maszerującymi. A przedstawiając grupę występujących śpiewaków jako prawdziwy chór męski, stwierdził, że i taki chór można nazywać mieszanym, a to dlatego, że część potrafi śpiewać, a część nie potrafi.
Wspominał również, jak orkiestry dęte karwińskich kopalni wygrywały wyjeżdżającym górnikom, którzy znowu pobili rekord w wydobyciu węgla i ile je to kosztowało trudu, by w trzeźwości dotrwać do dalszej zmiany. Jak również, że tworzyły ważną oprawę pochodów pierwszomajowych.
Góralu, czy ci nie żal…
Ale najważniejsze co zapowiadano, miały być piosenki i utwory muzyczne, które w owych czasach śpiewano i grano w koloniach górniczych. W efekcie zaprezentowano utwory słynnej orkiestry dętej Františka Kmocha z Kolina, a żeby nikt nie marudził, także pieśń Góralu czy ci nie żal…,
W dalszej części zaprezentowano utwory Dętej Orkiestry Symfonicznej Májovák przeplatane opowiadaniami dotyczącymi sukcesów tej orkiestry. Oczywiście znane czeskie popularne utwory, które na przemian z chórkiem męskim śpiewała zgromadzona publiczność, budziły wielki zachwyt.
Zdziwienie wykładowcy
Po zakończeniu pozwoliłem sobie zwrócić się panu Bystroňowi i niektórym członkom chóru i zadałem pytanie, czy wiedzą, że pan dyrektor Karol Piegza jako nauczyciel polskiej szkoły w Łazach w latach dwudziestych i trzydziestych minionego wieku zebrał i zapisał w miejscowościach od Łazów przez Suchą i dzielnice Karwiny 313 tekstów pieśni, z czego tylko 9 było proweniencji czeskiej. Pokazałem im też Śpiewnik Górniczy ks. Oskara Zawiszy proboszcza z Cierlicka Kościelca z 1922 roku, który zawiera 90 polskich pieśni górniczych, oczywiście w tym okresie śpiewanych, co zrobiło na nich wielkie wrażenie, bo nikt o czymś takim nie słyszał.
W konkluzji mogę stwierdzić, piosenek prezentowanych na spotkaniu nie grano ani nie śpiewano w koloniach górniczych Karwiny (te wyburzano w latach pięćdziesiątych minionego wieku). Pamiętam zaś jakie polskie piosenki śpiewano u nas w domu. W związku z tym z dumą stwierdzam, że znowu zrobiłem kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty.