ŁOMNA DOLNA / Ósma edycja zawodów w powożeniu pomimo niepewnej pogody ściągnęła wczoraj do Łomnej Dolnej mnóstwo ludzi. Zresztą atrakcji było więcej, na przykład pokazy siłaczy ubranych w kilty.
W prawo, w lewo, pod górę, w dół, przez mostek, przez bagno. Trasa zawodów w powożeniu była jak zawsze trudna i widowiskowa. Liczył się nie tylko czas przejazdu, ale też jego bezbłędność, bowiem przeszkody, które musiały pokonać zaprzęgi konne, ograniczone były słupkami, na których znajdowały się piłeczki. Jeżeli piłeczka po pokonaniu przeszkody spadła, do czasu przejazdu doliczano dodatkowe sekundy.
Widzów było mnóstwo, emocji również, także za sprawą pogody, który była iście kwietniowa – dwadzieścia minut słońca, dziesięć minut deszczu i tak prawie przez cały czas. Opady skomplikowały życie nie tylko paniom w butach na obcasach, ale też panom z ekipy siłaczy. Ci, chociaż ubrani w kilty, co prawda butów na obcasach nie mieli, ale mieli przed sobą przeróżne konkurencje pokazowe, jak na przykład rzut ponad ośmiokilogramowym kamieniem lub podnoszenie ponad stukilogramowej drewnianej kłody. Za sprawą deszczu kamienie były śliskie, a kłoda o kilka kilogramów cięższa. Ale dali radę.
Oprócz atrakcji sportowo-pokazowych na gości dolnołomniańskiej imprezy czekały również atrakcje kulinarno-jarmarczne. Kupić można było wszystko – od piernikowego serca po warzechę. Zjeść można było jak naleśniki czy placki, tak chleb ze skwarkami czy gulasz z dziczyzny. Do karmienia uczestników wydarzenia jak zawsze włączyło się Miejscowe Koło PZKO z plackami i bigosem. Dania pezetkaowców były na tyle smaczne, że o godz. 17 zasoby zostały wyczerpane (mioduli nie zabrakło).
ikz
Tagi: MK PZKO Dolna Łomna, Zawody zaprzęgów konnych
Komentarze