Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
BRNO / Jak wiadomo, w czasach stanu wyjątkowego, nawet najmniejsze przestępstwo było surowo karane. Doświadczył tego także pewien mieszkaniec Brna.
Dwudziestopięcioletni bezdomny Lukáš Kalina ukradł na początku kwietnia z brneńskiego sklepu pięć bułeczek za 12,50 koron jedna. Zaraz po wyjściu ze sklepu zatrzymała go ochrona, której przyznał się do kradzieży i bez protestów oddał swoją zdobycz.
Nie było by w tym nic dziwnego, chodziło mu przecież tylko o zyskanie czegoś do zjedzenia, w najgorszym wypadku zapłaciłby tylko małą grzywnę, ale z powodu stanu wyjątkowego i z nim związanych surowszych mandatów cała sprawa znacznie się skomplikowała.
Mężczyźnie, który złamał też zasady warunkowego zwolnienia, groziło 8 lat więzienia, sąd ale zdecydował o karze „tylko” 2 lata. Ostatecznie udało się złagodzić ją na 1,5 roku za kratami. Sędzia brała pod uwagę m.in. to, że oskarżony ma schizofrenię, a rzeczy skradzione były tylko żywnością, która jest niezbędna do przeżycia.
Stan wyjątkowy trwał w Czechach od 12 marca do 17 maja. Przestępstwa takie jak celowe szerzenie choroby, sprzedaż narkotyków, kradzież, oszustwa, lichwa i malwersacje wykonane w tym czasie były karane bardziej surowo.
(MR)
Tagi: koronawirus, kradzież, stan wyjątkowy