No to opuszczamy już morze, ruszymy w drogę powrotną oddalając się coraz to bardziej od wybrzeża. Gdy dzień wcześniej sprawdzałyśmy na mapy.cz, jak długo zajmie nam podróż z Grzybowa do Gniezna te pokazały 5:15 godzin – 265,3 km. Muszę stwierdzić, że na kierowcę szybko docierającego do celu zupełnie się nie nadaję. Podróż zajęła nam godzin… 9:30…

    Magia kamiennych kręgów

    Koszalin mijamy bez postojów, kierując się znakami drogowymi i nawigacją w tablecie. Ale już za Koszalinem uwagę przyciąga drogowskaz „zabytek archeologiczny 2 km”. Skręcamy. Leśna, gruntowa droga prowadzi nas na parking. Dopiero w domu, szperając w materiałach krajoznawczych czytam, że płatny. Widać, dzięki pandemii i terminowi poza wakacjami, nie musimy uiszczać wspomnianej opłaty.

    Nie widać też żadnych budek z pamiątkami, o których przeczytać można w materiałach krajoznawczych w sieci („Na terenie rezerwatu można kupić książki, biżuterię oraz pamiątkowe monety związane z tematyką kamiennych kręgów. Opiekun rezerwatu pełni rolę przewodnika i w przystępny sposób opowiada o tym niezwykłym miejscu.”). Natomiast samo zwiedzanie jest – jak głosi na swych stronach Oficjalny serwis gminy Manowo – bezpłatne.

    Jako że przewodnika nie ma, trzeba zadowolić się lekturą tablic informacyjnych opowiadających o dwutysiącletniej historii tego miejsca. W lesie na powierzchni 3 ha rozsiane są kamienne kręgi o średnicy od 8 do 37,5 m. Najprawdopodobniej jest to cmentarzysko i miejsce kultu ludów skandynawskich z okresu I-III w.n.e.

    Rezerwat Archeologiczny „Kamienne Kręgi” w Grzybnicy utworzono w 1979 roku (zostały odkryte w kwietniu 1974 roku). Widoczne kamienne kręgi to ogrodzone stojącymi głazami miejsca wieców plemiennych, a także miejsca pochówków.

    Zwoływano tam zebrania i grzebano zmarłych od schyłku I do końca II wieku, czyli w latach od około 70 do 200 roku naszej ery. Miejsce to użytkowane więc było przez około 150 lat, czyli w ciągu życia prawie pięciu ówczesnych pokoleń.

    Kręgi kamienne charakterystyczne są dla tradycji ludów skandynawskich. Hipotezy archeologiczne zakładają, że budowniczymi kręgów byli Goci, którzy przez Pomorze Środkowe wędrowali ze Skandynawii. W trakcie badań archeologicznych w kręgach stwierdzono ślady uczt obrzędowych oraz pozostałości ceremonii rytualnych, związanych z ciałopaleniem i chowaniem prochów zmarłych.

    O magii tego miejsca mówią radiesteci. „Najbardziej intrygująca dla nich jest energia emitowana z poszczególnych kamiennych kręgów. Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, twierdzą, że kamienie spod Grzybnicy pulsują ciepłem, światłem i szczególnym rodzajem siły magnetycznej. Nie dzieje się tak zresztą wyłącznie na tym terenie, lecz wszędzie tam, gdzie zachowały się podobne konstrukcje z kamieni. Potwierdzają to obserwacje kamiennych kręgów na przykład w Odrach, czy Węsiorach koło Kartuz.” – czytamy na stronach Oficjalnego serwisu gminy Manowo.

    Według relacji radiestetów przebywanie w jednych kręgach powoduje niepokój, w innych zaś działa uspokajająco. Znane są też relacje z zakłóceń sprzętu elektromagnetycznego, niemożności używania w kręgach kompasu, a nawet przestawiania się wskazówek zegarków.

    „Niewtajemniczonym radiesteci polecają jednak odwiedziny najbezpieczniejszego, czwartego kręgu, leżącego na prawo od parkingu w Grzybnicy. To tam można się podobno najskuteczniej wyciszyć i odpocząć oraz doenergetyzować ciało i umysł, bez niebezpieczeństwa przedawkowania energii” – czytamy w informacji.

    Wspomnień czar

    Zapoznawszy się pobieżnie z treścią tablic informacyjnych i zostawiając wnikliwszą lekturę na sieć przeszukiwaną już w domowym zaciszu, po spacerze pomiędzy kręgami ruszamy w dalszą drogę. Wydaje się, że nic już nie zakłóci nam podróży prosto do celu. Jednak po około 70 kilometrach nazwy widniejące na tablicach wjazdowych do kolejnych miejscowości wydają mi się coraz to bardziej znajome. Dziwne dość wrażenie zważywszy na fakt, że nad morzem byłam raptem kilka razy i to we wczesnym dzieciństwie.

    Wjeżdżając do miejscowości Okonek już całkiem nie mogę oprzeć się poczuciu, że skądś te nazwy znam. Zagadka wyjaśnia się już po niecałych dziesięciu kilometrach, gdy oczom moim ukazuje się tablica „Podgaje”.

    Przecież to tutaj byłam na swym pierwszym obozie harcerskim będącym jednocześnie moim pierwszym w życiu wyjazdem bez rodziców czy dziadków gdzieś na samym początku szkoły podstawowej! To tu, przy jakimś pomniku, w środku nocy, po biegu patrolowym z zadaniami do wykonania składałam przyrzeczenie harcerskie. I choć w tamtych czasach w jego treści były słowa „być wiernym sprawie socjalizmu”, choć nie jestem wierna ani tym nieaktualnym już, będącym wymogiem tamtych czasów słowom, ani harcerskim ideałom nawet tym późniejszym, to sentyment pozostał.

    Postanawiam więc odszukać ów pomnik. Nie nastręcza to zbyt wielu trudności. Obelisk stoi przy głównym skrzyżowaniu, w centrum miejscowości. Tylko otoczenie najpewniej bardzo się zmieniło.

    Skoro trafiłam już do miejscowości, w której byłam mając z 7 lat i odnalazłam pomnik, który z tamtego czasu pamiętałam, to aż prosiło się odnaleźć miejsce obozu. To nie było już takie proste, jednak zapytany miejscowy starszy pan na rowerze wskazał odpowiedni wjazd w leśną drogę. Prowadzi nią szlak turystyczny i rowerowy. Podążam za znakami, znalazła się i drewniana tabliczka kierująca do stanicy ZHP.

    Po drodze jakieś drewniane domki kempingowe, ale ewidentnie to nie to. Mimo, że od czasu, kiedy byłam tam na obozie, upłynęło ponad trzydzieści lat i możliwe, że zmieniły się standardy obozów harcerskich, to nie może być stanica ZHP. Jadę dalej. Infrastruktura elektrowni wodnej na rzece Gwda wydaje się znajoma. A nieopodal tablica zainstalowana przez Nadleśnictwo Lipka będąca częścią gry terenowej. O, czyli jakieś nawiązania do harcerstwa są.

    Nieopodal jest też brama obozu. Zapewne nie jest to ta sama brama, co trzydzieści lat temu, jednak w takim samym stylu. Teren obozu wskazuje też jasno, że nie zmieniła się tu formuła obozowania w namiotach. Są budynki zaplecza takiego jak umywalnie, kuchnia, świetlica, kilka drewnianych domków. Ale ewidentnie widać, że kiedy organizowane są tu obozy to, jak dawniej, harcerska brać mieszka w pogrupowanych w podobozy namiotach.

    To moje osobiste wspomnienia i sentymenty. Ale ciekawostką wartą uwagi każdego przejezdnego jest usytuowana pomiędzy główną obozową bramą a elektrownią na rzece Gwda ogólnodostępna wiata turystyczna. To kolejna inicjatywa Nadleśnictwa Lipka.

    Regulamin tego miejsca mówi, że dostępne ono jest nieodpłatnie zarówno dla turystów zorganizowanych, jak i grup, a w przypadku wcześniejszego zgłoszenia się można otrzymać nawet drewno na ognisko, które rozpalać można w miejscach do tego wyznaczonych.

    Należy mieć jednak na uwadze, że choć można tam zrobić sobie piknik, to biwakowanie na terenie obiektu jest zabronione.

    (indi)

    Tagi:

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Walizki
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.