TRZANOWICE / W sobotę 21 września mieszkańcy Trzanowic i ich goście świętowali pomyślne zakończenie żniw. Była to jubileuszowa, XX już edycja dożynek współcześnie organizowanych w tej wsi.

    Trzanowickie dożynki tradycyjnie rozpoczyna korowód objeżdżający wieś. Na przemian, jednego roku jedną jej część, drugiego – drugą. Tak więc bryczki, wozy, traktory z przyczepami i maszyny rolnicze wyruszyły spod Dworu Kappla objechały rondo w centrum wsi i ruszyły w górę, ku Dolinie, przejechały nad drogą ekspresową by bocznymi dróżkami, pomiędzy gospodarstwami dojechać do parku pomiędzy Urzędem Gminy a Domem PZKO, gdzie odbywała się dalsza część imprezy.

    Co ciekawe w korowodzie takim przejechać może się każdy, nie tylko gospodarze, zespoły czy członkowie działających we wsi organizacji. Przygotowane są bowiem aż dwie ogólnodostępne przyczepy. Kto więc spośród mieszkańców, ale też i spoza wsi, ma ochotę pojechać w korowodzie, wystarczy, że przyjdzie o wskazanej godzinie na punkt wyjazdu.

    I tak o 13:00 kawalkada otwierana przez dorożkę wiozącą gazdów dożynek – Gabrielę i Richarda Jochymek wyruszyła na ulice wsi, nie omijając również i głównej drogi przelotowej. Zdecydowana większość kierowców aut, które ugrzęzły w korku, machała i przyjaźnie się uśmiechała. Pośród domostw zaś niejeden mieszkaniec pozdrawiał współobywateli z okna.

    Gdy korowód zjechał do parku, zespoły, które miały wystąpić, już się przygotowywały. Ale że dożynki to przecież w tradycji dziękowanie Bogu za udane żniwa, występy artystyczne i zabawa rozpoczęły się dopiero po tym, jak księża – katolicki i ewangelicki – poświecili wieniec i odmówili wspólnie z zebranymi modlitwę „Ojcze nasz” po czesku, niemniej mówili na przemian raz po polsku, raz po czesku. Tak, jak i prowadzący pozostałą część imprezy konferansjerzy. Dożynki w Trzanowicach organizują bowiem wspólnie urząd gminy i PZKO.

    Jako że tegoroczna impreza była jubileuszową, nie zabrakło też wspomnień, jak to dwadzieścia lat temu wszystko zaczęło się od pomysłu trzech sąsiadów. Gdy po ciężkim dniu pracy na roli usiedli przy piwie, stwierdzili, że jak skończą zwozić z pola, to zrobią sobie w stodole jednego z nich takie sąsiedzkie dożynki. Po trzech latach impreza z sąsiedzkiej przerodziła się w gminną, a ze stodoły jednego z rolników przeniosła do gminnego parku.

    Gazdowie, którzy przed dwudziestu laty zrobili pierwsze dożynki: wdowa po Jerzym i Mirek

    Wystąpił Zespól Trzanowice, dzieci uczestniczące w wakacyjnym obozie językowym „Lato z tradycją”, dzieci z miejscowej czeskiej szkoły podstawowej, Zespół Regionalny Błędowice, zagrała kapela Bezmiana i orkiestra dęta z Jaworza z Polski. Widowiskowy pokaz dali także wędryńscy gimnaści. A jako że były to jubileuszowe, dwudzieste już dożynki, poszczególne punkty programu przeplatane były wyświetlanymi fragmentami archiwalnych nagrań z poprzednich edycji organizowanej od 2000 roku imprezy.

    – Jak chcecie wiedzieć, jaka będzie nalada, tak będzie taka, z jaką ście prziszli – padły słowa konferansjera w nagraniu archiwalnym z 2001 roku. I od tego czasu nic się nie zmieniło. Bo atmosferę imprezy tworzą ludzie. a że tego roku dodatkowo wspomogła ich piękna, słoneczna pogoda, wszyscy bawili się przednie. Nawet ci, którzy nie zakończyli jeszcze zbiorów. – Musze jechać skończyć zwozić siano, później wrócimy tu na tańce – stwierdził dojadając na szybko placka jeden z miejscowych rolników.

    (indi)

    Tagi: , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Walizki
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.