Szał ogarnia wielkopowierzchniowe markety już w połowie listopada, a niekiedy nawet i wcześniej. W alejkach między regałami wyrastają plastikowe choinki przyozdobione plastikowymi świecidełkami i sznurami migocących żaróweczek. Również z plastiku.

Co rusz przywołują nas – znane już nam dobrze z telewizyjnych czy internetowych reklam towary, przepraszam – prezenty, które winny się znaleźć już za półtora miesiąca, za miesiące, za dwa tygodnie pod świątecznym drzewkiem. A więc perfumy, czekoladki, tablety, pralki i lodówki oraz dwustugramowa kostka masła w atrakcyjnej świątecznej promocji. A wszystko to podlane karmelkowym doprowadzającym wprost do mdłości sosem anglosaskich dżingelbellsów, merychrystmesów i letysnołów sączących się z radiowych głośników.

Właściwie to już się do tego przyzwyczailiśmy, że heroldami nadchodzących pór roku i najważniejszych świąt w kalendarzu stały się wielkie korporacje handlowe, które – nikt tego specjalnie nie ukrywa – mają w tym swój mniejszy lub większy interes. Cóż, takie jest prawo rynku.

Natomiast ciekawszą sprawą jest to, że wyznaczają one trendy obowiązujących zachowań również poza marketem. Bo przecież wspomniane choinki nim jeszcze „pierwsza gwiazdka błyśnie” pojawiają dość szybko, na głównych placach lub przed urzędami gminy, a wreszcie w przydomowych ogródkach, na balkonach, w restauracjach, urzędach, firmach, biurach, sklepach, warsztatach słowem wszędzie. Przyzwyczajeni do chrześcijańskiej tradycji wystawiają jeszcze betlejemski żłóbek i śpiewają kolędy. W Adwencie, aby to było jasne.

A co będzie potem? W wielu marketach, a co za tym idzie w domach, choinki zostaną rozebrane jeszcze przed nastaniem Nowego Roku. Również kolędy, które przez cały Adwent przebrzmiewały na wigilijkach, spotkaniach opłatkowych, w pomieszczeniach zamkniętych i na placach zamilkną na kilka dni przed sylwestrową nocą. Święta, święta i po świętach. Choć kiedyś świętowano do Trzech Król, a kolędy śpiewano do Matki Boskiej Gromnicznej. Ale teraz?

No cóż. Jesteśmy w momencie przejściowym i już inaczej postrzegamy czas niż nasi pra- pra- pradziadowie. Gdzie się odbywają Andrzejki w wigilię św. Andrzeja, a świętojańska zabawa przy ognisku w noc św. Jana? Wszystko przesunięte na sobotni, albo piątkowy wieczór. Tak samo nasze imieniny czy urodziny. Panta rhei, nic nie jest stałe na tym Bożym świecie, a przede wszystkim zwyczaje.

Ubieraliśmy przez półtora wieku, a może i krócej, choinkę 24 grudnia? No to teraz będziemy ją przystrajali miesiąc wcześniej. Nie będzie już ona bożonarodzeniowa lecz adwentowa (jeśli oczywiście jeszcze słowo „adwent” będzie miało jakiekolwiek znaczenie). Wigilia Narodzenia Pańskiego, która otwierała okres radości z przyjścia na świat Zbawiciela, świętowana najpierw w gronie najbliższych, w dniach następnych wśród dalszej rodziny, pociotków i kuzynów, a dopiero w dalszej kolejności w wesołej kompanii kolegów i znajomych będzie teraz zwieńczeniem wszelakich firmowych wigilijek, które de facto rozpoczynają Święta, tak od końca listopada. Prawda?

Ale czasem słychać delikatne szepty oburzenia na to współczesne pomieszanie. Jak tak możliwe? Kto to widział bożonarodzeniowe drzewka ślicznie przystrojone w adwencie, a nawet i wcześniej, nim nie zgasną jeszcze na cmentarzach zaduszkowe znicze?! Kiedyś tak nie było! Trzeba trzymać się tradycji, bo ojcowie, bo dziadkowie, bo choinka, bo potrawy wigilijne, bo, bo, bo, bo!

Oj bez przesady! Wszak nasi przodkowie i to wcale tak dawno nie było, w ogóle nie znali przystrojonej choinki (abstrahując już od elektrycznych na niej lampek) na Boże Narodzenie. Nie spożywali podczas wigilijnej wieczerzy sałatki ziemniaczanej, bo ziemniaków też jeszcze nie znali. I nie śpiewali „Cichej nocy”, jeśli świętowali przed 1818 rokiem, ani „Bóg się rodzi” przed 1792, bo we wspomnianych latach te „odwieczne” i „tradycyjne” kolędy miały dopiero swoje światowe prapremiery.

Śpiewano co innego, o czym myśmy już zapomnieli, jedzono co innego, co by nam przez usta nie przeszło z racji na zbyt ubogą zawartość smaku w potrawie A choinka występowała w postaci gałązek lub kawałka czubka zwisającego nad stołem.

I zapewne nasi przodkowie nie myśleli zaraz po Nowym Roku o zbliżającej się Wielkanocy, o czym pomyślimy my, kiedy pod koniec stycznia przekroczymy próg pierwszego lepszego marketu i potkniemy się o pisankę. I wtedy wsłuchamy się w słowa herolda i postawimy w ogródku kupionego natychmiast plastikowego zajączka.

 [yop_poll id=”12″]

Tagi: , , ,

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Walizki
REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.