Gośćmi jubileuszowego, 20. spotkania w ramach cyklu Bez stereotypów. „Polacy i Czesi o sobie nawzajem”, byli w piątek w kawiarni-czytelni Avion sportowcy Janusz Rokicki i David Drahonínský.

    Paraolimpijczycy – cieszyniak Rokicki oraz jego czeski kolega z Pragi, w czasie prawie dwugodzinnego spotkania przekazali uczestnikom niesamowitą dawkę optymizmu i pozytywnego przesłania.

    Pierwszy z nich – kulomiot, jest trzykrotnym wicemistrzem paraolimpijskim, natomiast czeski łucznik jest zdobywcą złotego i dwóch srebrnych medali igrzysk. Rzecz jasna obaj mają w swojej „kolekcji” o wiele więcej nagród i medali, zdobytych na krajowych i międzynarodowych zawodach niepełnosprawnych sportowców.

    O to, w jaki sposób trafili do sportu, o ich życie przed i po wypadku oraz plany na przyszłość, wypytywał ich Szymon Brandys, który prowadził piątkowe spotkanie. Sporo mówiło się też o sportowym świecie niepełnosprawnych oraz o ich pozycji w społeczeństwie.

    Jak opowiadali Rokicki i Drahonínský, sport niepełnosprawnych nie różni się właściwie od sportu ludzi zdrowych. – Wiele osób myśli, że sport niepełnosprawnych to taka rekreacja. Nie, my też musimy ciężko i intensywnie trenować, żeby coś osiągnąć – wyjaśniał Rokicki. Jak dodał, treningi niepełnosprawnych i pełnosprawnych kulomiotów właściwie niczym się nie różnią. W czasie dyskusji mówiono też o tremie w czasie zawodów, wspólnej zarówno zdrowym, jaki i niepełnosprawnym sportowcom, a nawet o problemie dopingu.

    Obu sportowców goszczących w Avionie wiele łączy. Najbardziej tragicznym punktem wspólnym ich historii jest jednak to, że wypadki, w wyniku których stali się niepełnosprawnymi, miały miejsce, kiedy byli nastoletnimi chłopakami, wchodzącymi w dorosłe życie, pełnymi planów na przyszłość.

    – Zawsze starłem się koncentrować na tym, co mogę osiągnąć, a nie na tym, czego nie mogę mieć. Plany są od tego, żeby je zmieniać – stwierdził David Drahonínský. Jak przyznał, do łucznictwa dostał się przez przypadek, ale gdyby nie tej, to zapewne innej dyscyplinie sportu lub innemu rodzajowi aktywności zacząłby się poświęcać. Kiedy miał 16 lat, doznał paraliżu nóg po upadku z balkonu trzeciego piętra, na który wyszedł w czasie snu – był lunatykiem. Od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim. Trenować na poważnie zaczął w kilka lat po wypadku.

    Janusz Rokicki stracił obie nogi w wieku 18 lat, kiedy został napadnięty i pozostawiony przez napastników na torach kolejowych. Nie jeździ na wózku, używa protez. Jak przyznał, jego droga do sportu trwała dłużej.

    – Przez osiem lat po wypadku nie wiedziałem w ogóle, że jest coś takiego jak sport niepełnosprawnych. Dzisiaj bardzo łatwo osobom niepełnosprawnym o wszelkie informacje i pomoc, ale wtedy tak nie było – opowiadał. Początkowo poświęcał się pływaniu, odnosząc sukcesy w mistrzostwach krajowych, w końcu jednak postanowił trenować pchnięcie kulą.

    Z pewnością każdy z uczestników piątkowego spotkania wychodził z Avionu z przekonaniem, że obaj sportowcy pomimo przeciwności losu są pogodnymi, pełnymi zapału i wiary w siebie ludźmi. Nie tylko dali radę pogodzić się z życiową tragedią, przystosować do nowej sytuacji i zrealizować swoje marzenia, ale też aktywnie pomagają innym niepełnosprawnych, zachęcając ich do sportu i pomagając w treningach.

    (pe)

    Tagi: , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Walizki
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.